czwartek, 14 grudnia 2017

Augusto Cury – „Najbardziej inteligentny człowiek w historii”


Nie jesteśmy w stanie odkryć prawdy, jeśli świadomie będziemy odrzucać coś, co może nas do niej doprowadzić. Czasami, aby „odkryć” coś ważnego, trzeba wyjść poza ramy swoich „prywatnych” ideologii i odważyć się wysłuchać opinii, różnych perspektyw innych osób. Dzisiaj wielu na pytanie: „Kim twoim zdaniem był Jezus?” odpowiada wymijająco, że są ateistami. Tymczasem chyba warto otworzyć się na coś nowego, bez uprzedzeń, spróbować dać uczyć się jak dziecko i prowadzić jak starca… Tak jak autor powieści „Najbardziej inteligentny człowiek w historii”.

„Gdyby w kręgach religijnych panowała przyjazna atmosfera otwartości, depresje by leczono, samobójstwom by zapobiegano, konflikty międzyludzkie by rozwiązywano, a pedofilii dałoby się uniknąć. Można by było radzić sobie z emocjami, a tak mamy uczuciową implozję”.

niedziela, 29 października 2017

Targi Książek w Krakowie 2017


Zdjęcia z dzisiejszych Targów Książki w Krakowie w EXPO. Piszę o nich dopiero teraz, choć targi trwają już od czwartku. W tym roku jednak nie miałam „siły”, by uczestniczyć w każdym dniu – postanowiłam wybrać się wyłącznie dzisiaj, tj. niedziela, 29 października.

poniedziałek, 25 września 2017

Dominikański Paśnik, czyli co jeść, żeby nie być głodnym

Kanał na YouTube
fot. youtube/paśnik


Dominikanie – chyba od zawsze kojarzą mi się pozytywnie i chyba od zawsze pełno ich w internecie. Szczególnie na YouTubie można posłuchać wiele dość mądrych konferencji, kazań wygłoszonych właśnie przez dominikanów. Chociaż można tam usłyszeć nie tylko ich wielogodzinne wypowiedzi – niektórzy nagrywają kilku-, kilkunasto-, a nawet kilkudziesięciominutowe filmiki, np. dotyczące Słowa Bożego, czytanego w danym dniu w kościele. A na myśli mam chociażby o. Wojciecha Jędrzejowskiego, który na kanale MaskacjuszTV codziennie publikuje słynny, krótki, ale bogaty treściowo Ewangeliarz OP, czyli komentarz do Ewangelii na każdy dzień. Innym słynnym na cały internet dominikaninem jest o. Adam Szustak, który od 5 lat prowadzi kanał Langusta na palmie – kanał z przerozmaitymi filmikami, począwszy od tych, w których komentowane jest Słowo Boże, poprzez różne filmiki „motywujące”, a skończywszy na tych, które są lekko „o niczym”, ale i tak wszyscy się zachwycają, bo… są naładowane pozytywną energią!

I to właśnie popularność Langusty na palmie sprawiła, że dominikanie ruszają na podbój internetu dosłownie. A konkretnie: 17 września 2017 r. na YouTubie został uruchomiony nowy kanał – Paśnik – który jest prowadzony przez dominikanów w składzie (kolejność przypadkowa): o. Wojciech Jędrzejewski, o. Tomasz Nowak, o. Adam Szustak, o. Jacek Szymczak oraz o. Tomasz Zamorski.

poniedziałek, 18 września 2017

„Matka Papieża” – biografia Emilii Wojtyłowej


„Oboje – matka i syn, swoim fiat godzili się na rezygnację z siebie. Jakby wiedzieli, że tylko dzięki temu rodzi się to co wielkie”*.

Istniało ryzyko, że przy porodzie albo ona, albo dziecko nie przeżyją; a może nawet oboje umrą. Proponowali jej aborcję, bo przecież była młoda, miała rodzinie i całą „przyszłość” przed sobą. To nie była łatwa decyzja – wymagała wielkiej odwagi i całkowitego zaufania Panu Bogu. Wybrała życie. Życie ich obojga. I wieczność, o której każdego dnia przypominał jej zegar słoneczny, widoczny z okna jej mieszkania, z napisem: „Czas ucieka, wieczność czeka”.


Emilia Wojtyła


poniedziałek, 4 września 2017

Jan Paweł II – „Autobiografia ”

autobiografia cytaty

Kim był Jan Paweł II wiedzą chyba wszyscy. A niektórzy może nawet wiedzą nieco więcej niż tylko to, że był papieżem Polakiem. Może ktoś zna historię jego pontyfikatu, najważniejsze daty i wydarzenia z jego biografii, ale… kto by tam wgłębiał się w szczegóły? A szczegóły odsłaniają jednak „inną część człowieka” i zapobiegają powierzchownej ocenie…

„Nie mów, że to za trudne! Nie mów. To po prostu konieczne. Przecież każdy z nas chce być prawdziwym człowiekiem – to znaczy człowiekiem zdolnym do prawdziwej miłości. Eucharystia w tym właśnie nam pomaga…” s. 155

Szczególnie autobiografia – biografia pisana przez samego autora, pozwala zobaczyć drugą osobę jej oczami; subiektywnie, pozwalając na emocje, i bez usuwania niechcianych niedociągnięć czy niedoskonałości, które pojawiają się w życiu każdego człowieka. A Jan Paweł II zawsze był autentyczny, zawsze pisał i mówił to, co chował w swoim sercu. „Autobiografia Jana Pawła II”, wydana przez Wydawnictwo Literackie, nie jest jednak typową autobiografią. Książka ta jest zbiorem fragmentów wypowiedzi Ojca Świętego z różnych miejsc i okresów, które starannie wybrała i ułożyła Justyna Kiliańczyk-Zięba.

piątek, 18 sierpnia 2017

Kto ze mną pobiegnie.

Jerozolima

W takiej sytuacji każdy powinien zachować się tak samo? Tylko, czy każdy miałby odwagę to zrobić? Oboje mieli zupełnie różne cele, własne życie i plany; w poszukiwaniu szczęścia biegli w różnych kierunkach i różnymi drogami – w końcu jednak wspólnie znaleźli się na właściwym miejscu.

Asaf, młody chłopak, trochę nieśmiały, trochę marzyciel, choć stanowczo twierdzi, że z artyzmem nie ma nic wspólnego. Pewnego razu otrzymuje zadanie, które musi wykonać wbrew własnej woli – musi odnaleźć właściciela suki, Dinki, która od jakiegoś czasu bezpańsko wałęsa się po ulicach miasta. Pies bez obroży, bez żadnych znaków szczególnych, które pomogłyby odnaleźć jego opiekuna… Jednak, gdy tylko Asaf przywiązuje ją do smyczy, ona od razu zaczyna biec – sama chce zaprowadzić go do swojej właścicielki. Tylko, czy będzie potrafiła wytropić drogę osoby, która nieustannie ucieka przed niebezpieczeństwem?

„Kiedyś wiele płakałam, ale byłam pełna nadziei. Dzisiaj ciągle się śmieje, a jestem zrozpaczona”.*

wtorek, 8 sierpnia 2017

"Mój przyjaciel Henry"

Każde dziecko jest wielkim cudem. Rodzice oczekują na nie z utęsknieniem; z wyprzedzeniem przygotowywany jest pokoik i „wyprawka” dla nowonarodzonego dziecka… Ale jak poradzić sobie, gdy dziecko rodzi się z „jakimś” problemem…? Z pomocą przychodzi Nuala Gardner, autorka książki „Mój przyjaciel Henry”, która problem braku dostarczenia konkretnej informacji i udzielenia konkretnej pomocy zna od podszewki – dlatego poprzez swojej doświadczenie próbuje pomóc bezradnym rodzicom…

Rodzice Dale’a długo nie wiedzieli, co jest ich dziecku. Nie rozumieli, dlaczego ich synek zachowuje się tak, a nie inaczej, dlaczego nie rozwija się w takim samym tempie jak inne dzieci. Dopiero, gdy uzyskali diagnozę: autyzm – z jednej strony poczuli ulgę, ponieważ w końcu mogli rozpocząć konkretne działania, usprawniające rozwój ich dziecka, z drugiej strony pojawił się jednak strach. W czasie, gdy urodził się Dale, w 1988 roku, niewiele mówiono o autyzmie, a w Szkocji, gdzie mieszkała rodzina Dale’a, była tylko jedna placówka, która zajmowała się dziećmi z zaburzeniami autystycznymi (Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom Autystycznym).

pies przyjacielem dziecka

środa, 12 lipca 2017

Biuro Podróży Samotnych Serc: Kierunek Chile

Czy można rozpocząć wakacje lepiej, niż wyruszając w podróż? Osobiście lepszych wakacji sobie nie wyobrażam, dlatego postanowiłam rozpocząć je z Biurem Podróży Samotnych Serc. Po niezapomnianej podróży do Indii, tym razem mój kierunek to Chile… No to jedziemy!

„Ludzie myślą, że kiedy pojadą na romantyczną wycieczkę, domowe problemy same się rozwiążą, tymczasem zabierają je ze sobą, a w obcym otoczeniu wszystko urasta do niebotycznych rozmiarów”.*

Po wielu przygodach w Indiach oraz różnych niespodziewanych trudnościach związanych z prowadzeniem Biura Podróżny Samotnych Serc, Georgia i Ben otrzymują propozycję nie do odrzucenia – zostają zaproszeni do wzięcia udziału w konkursie. Do wygrania są duże pieniądze, gwarantowany rozgłos medialny dla Biura oraz teoretycznie darmowy pobyt w Chile, w którym nagrywany będzie program telewizyjny z udziałem wspólnie podróżujących par. Warunek zdobycia nagrody jest jeden: pokonać pozostałe pary konkursowe. Zadanie to wydaje się dość łatwe, jednak jego prawdziwy stopień trudności uczestnicy poznają dopiero na miejscu, biorąc udział w różnych dyscyplinach konkursowych. Jakie niespodzianki czekają na Bena i Georgię?

Biuro podróży samotnych serc

poniedziałek, 10 lipca 2017

... Znaczy ksiądz

Po kolejnym przeczytanym zbiorze felietonów ojca Jana Góry, czas przełączyć się na coś bardziej przewidywalnego i uzyskać konkretne odpowiedzi na konkretne pytania. Tym razem w moje ręce wpadł obszerny wywiad, poruszający chyba wszystkie możliwe, istotne tematy. Ponad 300 stron gadania Bożego wariata, dominikanina, nieuleczanie chorego na… „chorobę papieską”.

„Coś powiedziałem i coś napisałem, więc trzeba by to wszystko jakoś podsumować”*

„…Znaczy ksiądz”. Książka ta została wydana w 2014 roku. Rok przed śmiercią o. Jana Góry. Zupełnie tak, jak gdyby on tę śmierć „przewidywał”, jakby wiedział, że niedługi Pan Bóg wezwie go do siebie. Powyższe słowa o. Jana, wypowiedziane podczas rozmowy z Joanną Kubaszczyk, tylko potwierdzają te przypuszczenia. Jednak to raczej nie lęk przed śmiercią zmusił go do spisania podsumowania swojej „działalności”, a po prostu – potrzeba było, by o. Jan zostawił nam jasne „vademecum swojego myślenia” i wskazówki, jak nie zmarnować tego wszystkiego, co z jego inicjatywy powstało, a co bezwzględnie należy kontynuować i nadal rozwijać.

czwartek, 6 lipca 2017

Cudowna.

Objawienia, choć wiele ich od dawna, ciągle są wyjątkową „chronioną rzadkością”. Nie często się o nich mówi, a jeszcze trudniej udowodnić, że rzeczywiście miały miejsce. W Polsce tylko jedno objawienie maryjne zostało oficjalnie uznane przez Kościół, to w Gietrzwałdzie, mające miejsce dokładnie 140 lat temu. Aż trudno w to uwierzyć, bo przecież było ich więcej. Niestety po wielu zostały tylko zapiski w kronikach parafialnych, archiwach bibliotecznych czy wspomnienia mieszkańców…

Jedno z takich „zapomnianych” objawień spisał Piotr Nesterowicz w swoim reportażu pt. „Cudowna”. 13 maja 1965 roku w Zabłudowie. To właśnie wtedy Matka Boża po raz pierwszy objawiła się Jadwidze Jakubowskiej. Dziewczyna miała wtedy 14 lat, mieszkała wraz z rodzicami i bratem w małym miasteczku. Nie wyróżniała się niczym szczególnym, w szkole uczyła się słabo, a poza nauką pomagała rodzicom na gospodarce. W tym miejscu nie wypada jednak pytać, dlaczego Matka Boża objawiła się właśnie jej – o tego nie można przewidzieć, to jest po prostu wielki dar.  

czwartek, 29 czerwca 2017

O. Jan Góra - Z nogami za kaloryferem

Można napisać setki książek, ale na nic nie przydadzą się one, jeśli nie będzie miał kto ich czytać. Jednych do czytania nie trzeba długo zachęcać, innych potrafi zachęcić sam autor. Tak zachęca o. Jan Góra – samą swoją osobowością. Najpierw zachęcał wszystkich do duszpasterstwa, później na Lednicę, Jamną i Hermanice… a teraz jego książki doskonale uzupełniają wszystkie te wspólne spotkania i na nowo łączą młodych z Chrystusem.

Ostatnio o. Adam Szustak opowiadał, jak to pandy uwielbiają… rozkładać nogi na wszystkie możliwe sposoby. Myślę, że śp. o. Jan Góra nie obraziłby się, gdybym napisała, że poniekąd przyjął bezpieczną pozycję pandy. Jakkolwiek dziwnie to brzmi. Ale może nie będę głębiej rozwijać tej myśli. O co chodzi z tymi „nogami za kaloryferem” najlepiej tłumaczy sam o. Góra, który cały jeden felieton poświęcił właśnie temu wydarzeniu.

poniedziałek, 26 czerwca 2017

"Pokaż mi gdzie znaleźć sens"

Nareszcie! Długo czekam na ten moment i w końcu mogę odetchnąć z ulgą. Wracam do Was! Nie wiem na jak długo, ale wracam i mam nadzieję, że będzie to wielki, owocny powrót!

Jak pewnie zauważyliście – albo, jeśli nie zaglądacie do mnie regularnie, możecie wywnioskować z daty ostatniego wpisu – dawno mnie tu nie było. A właściwie, licząc czasem studenckim, przez cały semestr. Chyba za bardzo się wkręciłam w to studiowanie. W czasie tych 5. miesięcy dla przyjemności nie czytałam praktycznie nic… chociaż czytałam bardzo dużo. Bywało, że teksty, które musiałam czytać z dnia na dzień liczyły nawet po 30 stron A4 (x2), czyli ok. 60 stron formatu książkowego A5. Włączając w to fakt, że niektóre z tych tekstów były równie nudne jak lektury szkolne…

sobota, 8 kwietnia 2017

Alex Kava – „Epidemia”

Alex Kava Epidemia

Naukowiec z chorymi ambicjami i przesadną pewnością siebie może być szalenie niebezpieczny. Wystarczy rozprzestrzenić zaledwie kilka próbek z wirusami, aby doprowadzić do zarażenia – a nawet śmierci – setek/tysięcy ludzi. Czy uda się coś robić, zanim dojdzie do prawdziwej tragedii? Tę tajemnicę może nam wyjawić tylko Alex Kava w swojej powieści pt. „Epidemia”.

W dwóch miejscach w Stanach Zjednoczonych znaleziono ciała osób, których śmierć na pierwszy rzut oka wyglądała jak samobójstwo. Może to nie powinno nikogo dziwić – w końcu każdego dnia w Stanach umiera wiele osób. Jednak zabitych coś łączyło. Obie te osoby były zarażone nieznanym dotąd wirusem. Sprawa ta zostaje powierzona Maggie – agentce specjalnej FBI – która wcześniej zajmowała się sprawą zniknięcia dr Clare Shaw. Dr Shaw rzekomo miała zginąć podczas lawiny błotnej, jednak jej ciała do tej pory nie odnaleziono. Po katastrofie kontakt z nią się urwał, a w dodatku wraz z nią zniknęły próbki z śmiertelnymi wirusami. 

piątek, 24 marca 2017

#LiniaProsta


Dzisiaj będzie o ciekawej inicjatywie, w której może wziąć udział każdy!

Akcja, o której niedawno się dowiedziałam, w której biorę udział i do której chciałabym Was gorąco zachęcić, nosi nazwę #LiniaProsta. Kampania powstała z okazji 21 marca, czyli Światowego Dnia Zespołu Downa, z inicjatywy Lifetime Polska oraz Stowarzyszenia „Bardziej Kochani”. Co trzeba zrobić, żeby dołączyć do akcji? Zadania są banalnie proste, pozwólcie, że zacytuję:

„[Aby wziąć udział w akcji i pomóc osobom z Zespołem Downa usamodzielnić się] wystarczy, że:
1) zrobisz zdjęcie swojej dłoni z prostą linią narysowaną flamastrem,
2) wrzucisz na swój profil (pamiętaj, żeby zdjęcie było publiczne!)
3) dodasz #LiniaProsta
Tylko tyle wystarczy, by wesprzeć mieszkanie chronione prowadzone przez Stowarzyszenie "Bardziej Kochani"!

sobota, 18 marca 2017

Coś sensownego w Wielkim Poście


Ach ten moralny przymus ciągłego usprawiedliwiania się! Czuję się w obowiązku coś tu napisać – cokolwiek. Chociażby właśnie taką bezsensowną notkę o tym, co nowego u mnie i dlaczego tak rzadko piszę.

Jak już wiecie – „studiuję”, a przynajmniej próbuję. Dlatego tak rzadko piszę. Czytanie niezbyt ciekawych tekstów na kolejne zajęcia zajmuje mi dość sporo wolnego czasu. I pomyśleć, że gdy byłam na na pierwszym semestrze, uważałam, że osoba, która powiedziała mi, że na moim kierunku trzeba „lubić czytać”, myli się. A jednak się nie myliła. Pierwszy semestr pod względem liczby tekstów do przeczytania był w miarę do ogarnięcia. Jednak obecnie… muszę przyznać: jest tego sporo.

sobota, 18 lutego 2017

Nie chce mi się, nie mam czasu, nie mam siły…

żródło: pixabay.com

…i jeśli dodasz do tego jeszcze „nie mam kasy” – jesteś całkowicie skończony, jeśli naprawdę tak myślisz. Wyżej wymienione „problemy” są największymi przeszkodami na drodze do spełniania marzeń i osiągania wielkich sukcesów. Niejednokrotnie bardzo boleśnie tego doświadczyłam. Dopiero zmiana myślenia pozwoliła mi zmienić postrzegania świata – z pesymistycznego na optymistyczny. Sama wiem, że łatwo jest tak negatywnie myśleć, a trudno jest działać z pozytywnym nastawieniem. To wymaga odwagi, ale się opłaca. Może to będzie bezsensowny post, ale jeśli masz konkretne cele – przeczytaj go co najmniej kilkakrotnie.

poniedziałek, 13 lutego 2017

Uśmiechnij się! Mam dla Ciebie Dobrą Nowinę!


Więcej uśmiechu, poproszę, i głowa do góry! Nie od dziś wiadomo, że dominikanie to zakonnicy „pozytywnie zakręceni” – wystarczy włączyć konferencje lub kazania któregokolwiek dominikanina, a od razu każdy to potwierdzi. Ale – konferencje konferencjami, kazania swoją drogą, a i książek o dominikanach też było sporo, jednak ta jest jakaś inna…

„Pan Bóg jest tak silny i wszechmogący jak – można by powiedzieć – wielki sum!”

Książka dominikanów o. Szymona Popławskiego i o. Krzysztofa Pałysa „Zapach pomarańczy” to nad wyraz barwna historia o Zakonie Kaznodziejskim. Już wstęp sugeruje, że jest ona pełna humoru, z licznymi autentycznymi anegdotkami z życia zakonników i z nutką historii w tle. Jednak, wbrew pozorom, humor – choć odgrywa w tej książce niewątpliwie ważną rolę  ani trochę nie przysłonił niesamowitych opowieści o tradycji dominikańskiej, która choć tak piękna, tak mało jest znana. Autorzy „Zapachu pomarańczy” wykonali kawał wielkiej roboty, przekazując najważniejsze informacje tak lekkim piórem – aż trudno oderwać się od czytania, dopóki się nie skończy całej książki.

środa, 8 lutego 2017

W.P. Young – „Rozdroża”


Czy jest możliwa przemiana kogoś, kto wcześniej był okrutnym, zapatrzonym tylko w siebie egoistą i materialistą? Z punktu widzenia chrześcijanina takie coś jest bardzo prawdopodobne, jednak dla kogoś, kto uważa, że po śmierci jest absolutny koniec, nie jest to takie oczywiste… Dla wielu kontrowersyjna książka W.P. Younga pt. „Rozdroża” to moim zdaniem wzruszająca opowieść, pozwalająca wierzyć w „jeszcze jedną szansę” daną od Boga każdemu człowiekowi.

„Przemiana bez pracy i bólu, bez cierpienia, bez wrażenia utraty, jest tylko iluzją prawdziwej zmiany”.

Anthony Spencer, po wielu trudnych dla niego doświadczeniach życiowych (stracie rodziców, zdradzie własnego brat, śmierci ukochanego syna i dwóch rozwodach), staje się nieczuły niczym głaz. Pozornie zależy mu tylko na interesach, pieniądzach, sławie i szacunku, w rzeczywistości jednak jest to tylko coś, co ma mu wypełnić wszystkie „straty”, a nade wszystko – stratę ukochanego, pierworodnego syna. Bieg jego życia zmienia diametralnie pewne wydarzenie – własna choroba. Tony niespodziewanie dostaje silniejszego niż zwykle bólu głowy. Znaleziony zakrwawiony trafia do szpitala, gdzie pozostanie przez pewien czas w śpiączce. Ale choć jego ciało niemal martwe, dusza jest żywa. Anthony dostaje do Boga drugą szansę. I pomimo tego, że jest to tylko szansa uzdrowienia jego wnętrza, z sytuacji, w której znalazł się Tony, może „wypłynąć” wiele dobra.

sobota, 4 lutego 2017

Come back!

Zdjęcie z internetu, cytaty.pl

Uff! W końcu mogę do Was wrócić! Dawno mnie tutaj nie było i być może wielu już mnie i mojego bloga skreśliło, ale… ja nadal będę wracała ze zdwojoną mocą. W końcu nie muszę porzucać tego, co sprawia mi radość! Ostatnio, słysząc te słowa, aż się popłakałam… To prawda: ten blog znaczy dla mnie wiele. Wiele szczęścia sprawia mi czytanie, ale najwięcej radości daje mi pisanie. Pisanie o wszystkim i o niczym. I nawet jeśli moje słowa czasami są „niepoprawne gramatycznie”, „niespójne” lub „megachaotyczne” – to i tak chcę to przelać i posłać dalej. Bo chyba zwariowałabym ze swoimi myślami, gdybym nie mogła się nimi dzielić z innymi!