Po kolejnym przeczytanym zbiorze
felietonów ojca Jana Góry, czas przełączyć się na coś bardziej przewidywalnego
i uzyskać konkretne odpowiedzi na konkretne pytania. Tym razem w moje ręce
wpadł obszerny wywiad, poruszający chyba wszystkie możliwe, istotne tematy.
Ponad 300 stron gadania Bożego wariata, dominikanina, nieuleczanie chorego na…
„chorobę papieską”.
„Coś
powiedziałem i coś napisałem, więc trzeba by to wszystko jakoś podsumować”*
„…Znaczy ksiądz”. Książka ta została wydana w 2014 roku. Rok przed
śmiercią o. Jana Góry. Zupełnie tak, jak gdyby on tę śmierć „przewidywał”,
jakby wiedział, że niedługi Pan Bóg wezwie go do siebie. Powyższe słowa o.
Jana, wypowiedziane podczas rozmowy z Joanną Kubaszczyk, tylko potwierdzają te
przypuszczenia. Jednak to raczej nie lęk przed śmiercią zmusił go do spisania
podsumowania swojej „działalności”, a po prostu – potrzeba było, by o. Jan
zostawił nam jasne „vademecum swojego
myślenia” i wskazówki, jak nie zmarnować tego wszystkiego, co z jego inicjatywy
powstało, a co bezwzględnie należy kontynuować i nadal rozwijać.
Można
powiedzieć, że ten wywiad-rzeka zawiera wszystko, co o. Jan napisał już w
swoich wcześniejszych felietonach, które najpierw publikował w „Tygodniku
Powszechnym”, w kolejnych latach w miesięczniku
„W Drodze”, a które później nawet doczekały się wydania „w jednym miejscu”,
czyli w książce. Dlatego, czytając „…Znaczy ksiądz” miałam wrażenie, że już te
wszystkie opowiadania o. Góry znam. Ale wszystko czytałam od nowa , z wzbudzoną-odnowioną ciekawością
i zapałem. Bo ojca Jana Góry i jego zadziwiających przygód nie można mieć dość;
wszystko, co po ludzku jest niemożliwe… jemu się przydarzyło!
„(…) staram się kochać innych i
poszerzać zakres tej uświadomionej miłości o kolejne osoby. Chrystus
obecny we mnie, uświadomiony przeze mnie rodzi relacje i więzi. Odwraca mnie
od Siebie, a zwraca ku innym. Bo chrześcijaństwo to drugi człowiek. (…) Codziennie
odkrywam jakiś aspekt Jego miłości. Poznanie
prowokuje miłość”**.
Ta
Miłość! Znowu się z nią spotykam i z każdą kolejną książka o. Jana Góry coraz
lepiej ją poznaje. Ale cóż się dziwić, skoro ojca Jana poznałam właśnie dzięki
tej jego szczere miłości do każdego człowieka. Potrafił nią zarażać innych i
rozszerzał na cały świat. Gdzie by się nie zjawiła – zawsze mówił, że NAS
kocha. Nas, czyli wszystkich, którzy przychodzili do niego, z głębokim pragnieniem
odnalezienia właśnie tej Miłości; którzy zwierzali mu się, poszukiwali rady,
otwierali przed nim swoje serca, więc on robił to samo – otwierał swoje serce
przepełnione miłością i rozszerzał tę miłość na krańce ziemi.
I
właśnie dzięki tej miłości powstały ośrodki duszpasterskie w Hermanicach, na
Jamnej i na Lednicy. Hermanice szczególnie zdominowane były przez młodzież
przed Światowymi Dniami Młodzieży na Jasnej Górze w 1991 roku. Następnie
powstała Jamna – Dom św. Jacka i Sanktuarium Matki Bożej Niezawodnej Nadziei. A
od 1997 roku organizowane są Ogólnopolskie Spotkania Młodych na Lednicy. Wszystko
to dokładnie po to, aby Miłość Chrystusa rozlewała się na cały świat – doskonale
potwierdza to hasło tegorocznego Spotkania na Lednicy (które odbyło się 3
czerwca) – „Idź i kochaj!”
Podsumowując
swoje rozważania, wywołane lekturą zapisu rozmowy z ojcem Janem Górą,
chciałabym przytoczyć zdanie, wypowiedziane przez ów dominikanina, które szczególnie
mnie rozbawiło… jest takie szczere: „Trzeba zaprzyjaźnić się z mediami świeckimi”***.
Rozbawiło mnie to zdanie, ponieważ w końcu wiem, dlaczego ojciec Jan ze mną się
„zaprzyjaźnił”. Mimo wszystko bardzo sobie cienię jego interesowną i bezinteresowną
przyjaźń, i z wielką radością piszę o nim i o zrodzonych przez niego dziełach. I szczerze zapraszam na Lednicę, na Jamną i do Hermanic – nawet na wakacje!
Pozdrawiam,
Sia
*Jan Góra OP. …Znaczy ksiądz.
Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne: Radom, 2014, s.11
**Tamże, s. 15
***Tamże, s. 229
Niezwykły człowiek, jestem pełna podziwu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
lublins.blogspot.com