wtorek, 8 sierpnia 2017

"Mój przyjaciel Henry"

Każde dziecko jest wielkim cudem. Rodzice oczekują na nie z utęsknieniem; z wyprzedzeniem przygotowywany jest pokoik i „wyprawka” dla nowonarodzonego dziecka… Ale jak poradzić sobie, gdy dziecko rodzi się z „jakimś” problemem…? Z pomocą przychodzi Nuala Gardner, autorka książki „Mój przyjaciel Henry”, która problem braku dostarczenia konkretnej informacji i udzielenia konkretnej pomocy zna od podszewki – dlatego poprzez swojej doświadczenie próbuje pomóc bezradnym rodzicom…

Rodzice Dale’a długo nie wiedzieli, co jest ich dziecku. Nie rozumieli, dlaczego ich synek zachowuje się tak, a nie inaczej, dlaczego nie rozwija się w takim samym tempie jak inne dzieci. Dopiero, gdy uzyskali diagnozę: autyzm – z jednej strony poczuli ulgę, ponieważ w końcu mogli rozpocząć konkretne działania, usprawniające rozwój ich dziecka, z drugiej strony pojawił się jednak strach. W czasie, gdy urodził się Dale, w 1988 roku, niewiele mówiono o autyzmie, a w Szkocji, gdzie mieszkała rodzina Dale’a, była tylko jedna placówka, która zajmowała się dziećmi z zaburzeniami autystycznymi (Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom Autystycznym).

pies przyjacielem dziecka

Najtrudniejsza w tym wszystkim wydawała się być bezradność. Rodzice Dale’a, pomimo usilnych starań i próśb, bardzo długo musieli czekać na efektywną pomoc. Niekompetentni lekarze, psycholodzy i pedagodzy skutecznie hamowali szanse Dale’a na jego prawidłowy rozwój i samodzielność w przyszłości. Prawdziwym przełomem okazał się dopiero Henry, pies, pod wpływem którego chłopiec w krótkim czasie nauczył się niesamowicie dużo. W momencie, gdy mało skuteczne wydawało się bawienie interaktywnymi zabawkami i  uczęszczanie do przedszkola… Henry niesamowicie szybko pomógł chłopcu w rozwoju mowy, komunikowania się i panowania nad swoim zachowaniem.  

Z każdym kolejnym rozdziałem, coraz bardziej byłam pod wrażeniem rozwoju chłopca. Jego przyjaźń z Henrym zachwycała i wzruszała mnie na każdym kroku. Również działanie rodziców, szczególnie mamy Dale’a, zasługuje na wielki szacunek – ich troska i walka o prawo do równego traktowania ich syna zdecydowanie są godne podziwu. Wiele rodzin, które są w podobnej sytuacji, mają chore dzieci, rozkłada ręce. Rodzice Dale’a powinni być wzorem dla wszystkich rodziców; ich wytrwałość i konsekwentne działanie powinno motywować każdego rodzica, by o swoje dziecko walczyli do samego końca!

„Mój przyjaciel Henry” to książka oparta na faktach. Nuala Gardner opisała prawdziwa historię swojego autystycznego syna, dlatego warto potraktować ją poważnie. A także… może po przeczytaniu tej historii zmienimy swoje postępowanie i przestaniemy oceniać nieakceptowalne zachowania dzieci jako wyłączny skutek rozpuszczania przez rodziców.


Sia

5 komentarzy:

  1. Bardzo dobrze, że takie książki powstają :)

    OdpowiedzUsuń
  2. osobiście nie przepadam za takimi książkami, bo jakoś nie lubię za bardzo czytać o dzieciach. ważne jednak jest, że takie książki powstają, bo można w nich znaleźć oparcie i można dzięki nim zrozumieć to, co może się nam przydarzyć.
    pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zwierzęta mają wspaniałą moc!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Niektóre psy są niesamowite! (aż trudno uwierzyć, że niektórych mimo wszystko się boję).

      Usuń