Dzisiaj, gdy przeglądam TAGowe
posty, mam wrażenie, że są coraz lepsze. Blogerzy coraz bardziej się starają.
Dobierają dobre zdjęcia, piszą konkretny tekst. Uważam, że te TAGI są także
dobrym sposobem, by lepiej danego blogera poznać, dowiedzieć się, co lubi, co
sprawia mu przyjemność…
Mnie ostatnio szczególnie
zaintrygował TAG herbaciany.
Widziałam go na naprawdę wielu blogach i bardzo mi się podobał. Jego pytania są
bardzo ciekawe i niebanalne, dlatego postanowiłam, że sama także przygotuję dla
Was ten TAG. W miarę możliwości oczywiście ze zdjęciami, ale wiadomo – nie
wszystkie książki, o których będę wspomnę, mam w swojej biblioteczce. Jedne
wypożyczałam z biblioteki publicznej, inne czytałam w formie e-booka… więc,
proszę o wyrozumiałość.
Ale, żeby nie przedłużać
wstępu… przejdźmy do konkretów.
Czarna herbata, czyli mój ulubiony klasyk
Wertuję w pamięci wszystkie
klasyki, które przeczytałam i dochodzę do wniosku, że znam ich w sumie mało. Stale
mam w planach, żeby trochę to nadrobić, ale na razie są to tylko plany.
Ostatecznie, z tego, co czytałam, z klasyków uwielbiam „Małą Księżniczkę”
autorstwa Frances Hodgson Burnett. Może wyda Wam się to dziecinna książka,
jednak ja czytałam ją dopiero w wieku 15-16 lat (ponieważ, gdy byłam młodsza
nie lubiłam czytać). Wtedy w tej książce zakochałam się tak bardzo, że od razu
sięgnęłam po inne książki tej autorki („Mały Lord” i „Tajemniczy ogród”), które
również, zdecydowanie, zaliczyłabym do ulubionych.
Zielona herbata, czyli książka tak nudna, że przy jej czytaniu zasnęłam.
Ewa Janczewska - Kocham twojego wujka. Ta książka była straszna do czytania. Przeczytałam ją szybko, ale w cale mi się nie podobała. Nudy, nudy i jeszcze raz nudy. Choć pewnie takich nieciekawych książek czytałam więcej, choć na chwilę obecną żadnej sobie nie przypominam.
Czerwona herbata pu-ehr, czyli książka, w której
bohaterowie ciągle się przemieszczają
Ulysses Moore. Wybiorę żadnej książki fantasy, bo zwyczajnie nie
lubię, ale seria Ulysses Moore do typowej książki fantasy naprawdę daleko. Ta
powieść to raczej książka przygodowa. Trójka dzieciaków stale się przemieszcza
w poszukiwaniu kluczy i osób, które z tymi kluczami mają coś wspólnego. Gdy
jakieś 5 lat temu przeczytałam pierwszy tom tej serii, wiedziałam, że kiedyś
chciałabym przeczytać ją w całości. Wtedy nie miałam takiej możliwości, ale
teraz po latach udało mi się do niej dotrzeć i stopniowo mam w planach
przeczytać całą serię.
Herbata oolong, czyli książka, której poświęca się
zbyt mało uwagi
„Przeczekać ten dzień” - Anna Maria Jaśkiewicz. Dostałam kiedyś tę
książkę w prezencie. Okładka uwiodła mnie od razu, jednak byłam trochę
zawiedziona, że książka jest tak krótka. Przeczytałam ją w jeden dzień… i byłam
pod wrażeniem. Rzadko zdarza się czytać tak dobrą książkę, a ta rzeczywiście
jest rewelacyjna. Poleciłabym ją każdemu, bez wyjątku.
Biała herbata, czyli książka niezasłużenie
popularna
Herbata yerba mate, czyli książka, przy której trzeba
przebrnąć przez pierwsze rozdziały, aby akcja się rozwinęła
Uu… Takich książek czytałam
już naprawdę wiele. Chociaż na pierwszą myśl, trudno jest mi jakąś taką
konkretną sobie przypomnieć. Chyba „Zajmęsię tobą” - Mary Kubicy jest jedną z takich książek. Chociaż ogólnie
książka jest dobra, trzymająca w napięciu, z szokującym zakończeniem, ale przez
początek niestety trzeba przebrnąć, żeby dojść do naprawdę wciągających
momentów.
Herbata
ziołowa, czyli książka, którą czytano mi na dobranoc, gdy byłam mała
„Kubuś Puchatek” - A.A. Milne.
W sumie to raczej rzadko ktoś mi czytał cokolwiek przed snem, ale tę książkę
pamiętam chyba najlepiej i najmilej wspominam. Nawet ostatnio postanowiłam do
niej wrócić. W dzieciństwie poznałam tylko fragmenty, teraz chciałam przeczytać
ją w całości. Zdjęcie które widzicie poniżej, to fragment bardzo starego
podręcznika szkolnego. Książka, do której lubię wracać – książka z duszą.
Herbata owocowa, czyli moja ulubiona lekka książka
„Wszystkie jasne miejsca” - Jennifer Niven. Fajnie mi się ją
czytało, była lekka, przyjemna i nie nudząca. Polecam ją każdemu.
„Moje śliczne” - Karin Slaughter. Chyba dzięki tej książce na dobre
polubiłam thrillery. Od samego początku do końca mi się podobała. Zresztą już
sam probook był dobry, więc z książką nie mogło być inaczej. Trzyma w napięciu,
mrozi krew w żyłach.
Rozlana herbata, czyli kogo taguję
Do zrobienia TAGu nominuję wszystkich
czytelników mojego bloga :) Miłej zabawy!
Pozdrawiam,
Sia
Kubuś Puchatek! Jak ja kocham Misia o małym rozumku!
OdpowiedzUsuńFajny tag. Bardzo ciekawie go ukazałaś :)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł - podoba mi się. Jednak dziewczyna mi się podobała. Ale wiesz to kwestia gustu :) Nie była jakoś super zaskakująca - bo przypominała mi zaginioną dziewczyne - ale czytało się ją super!
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu trafiam na ten TAG, a że jestem wielką miłośniczką herbaty to chyba go wykonam. Też uwielbiam "Tajemniczy ogród" :D A na "Wszystkie jasne miejsca" już poluję" ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ana
http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
Osobiście nigdy nie spotkałam się z TAGAMI na blogu (może dlatego, że nie zaglądam na zbyt wiele) ;) W każdym razie wygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu "poluję" na książkę "Dziewczyna z pociągu". Jej opis bardzo mnie zainteresował i już nie mogę się doczekać, aż w końcu będę mogła ją przeczytać :) <3
Kubuś Puchatek! <3
OdpowiedzUsuń''Dziewczynę z pociągu'' mam w planach!
Na prawdę fajnie wyszedł Ci ten TAG! :D
Pozdrawiam cieplutko i obserwuję! :*
http://cudowneksiazki.blogspot.com/
Bardzo ciekawy tag :) Także mam w planach "Dziewczynę z pociągu".
OdpowiedzUsuńObserwuje i pozdrawiam, więcej takich tagów! :P
livingbooksx.blogspot.com