W tym, że muzyka łączy ludzi nie ma nic nadzwyczajnego. Wiele par ma jakiś „swój utwór”, który kojarzy im się z jakimś konkretnym momentem. Czy to z poznaniem, czy z pierwszym tańcem – nie ważne. Ważne, że takiego utworu się nie zapomina. Nicka i Norę też połączyła muzyka, jak się okazało, słuchali dokładnie tych samych zespołów.
„Nagle głośniki eksplodują nową falą, muzyka pulsuje, a jej rytm dyktuje moje bicie serca – i jej serca również. Ja to wiem, ona to wie. Pewnie moglibyśmy rozdzielić się w tej chwili i to byłby koniec. Spoglądam na nią, ona też patrzy mi w oczy i staje się jasne, że obydwoje czujemy to samo – czystą ekscytację, czystą radość z tu i teraz.”
Nick właśnie rozstał się z dziewczyną – i przeżywa to nad wyraz boleśnie. A jeszcze większym ciosem okazuje się, gdy dostrzega swoją byłą z nowym chłopakiem. Nie może dać jej poznać, jak bardzo go zraniła, że teraz przez nią cierpi, i że jest samotny… „Czy będziesz moją pięciominutową dziewczyną?”. To pytanie zadaje zupełnie spontanicznie, zupełnie nieznanej dziewczynie. Norah trochę zbita z tropu, bardziej przejęta swoimi sprawami niż ratowaniem jakiegoś „biednego biedaczyska”, podświadomie się godzi. Oboje jednak nie zdają sobie sprawy, w co przerodzi się ich pięciominutowa znajomość…
Dawno tak dobrze nie „bawiłam się” czytając jakąś książkę. Powieść napisana jest z perspektywy dwojga zupełnie różnych od siebie nastolatków. Oboje wydają się być jak woda i ogień, Wenus i Mars… a jednak coś ich połączyło. I to wcale nie była tylko ulubiona muzyka. A więc, przypadek? Podobno się zdarzają, lecz jak było w ich przypadku? Książka jest napisana bardzo lekkim piórem. Sporo w niej humoru, scen romantycznych, a czasami wręcz groteskowych, ale czyta się ją niesamowicie przyjemnie i ciężko oderwać się przed zakończeniem.
„Może nie musimy składać fragmentów świata w całość. Może to my nimi jesteśmy.”
„Playlista dla dwojga” to już druga książka Racheli Cohn i Davida Levithana wydana w Polsce przez Wydawnictwo Bukowy Las. Pierwsza – „Księga wyzwań Dasha i Lily” – zrobiła na mnie wielkie wrażenie, wspaniale pozwoliła mi odpocząć podczas świątecznej przerwy. Nie mogło być inaczej z „Playlistą dla dwojga” – dostarczyła mi bardzo podobnych emocji i również niesamowicie mi się podobała. Cohn i Levithan bezwątpienia mają wielki talent do wspólnego pisania książek dla młodzieży. Czytając ich powieści, zdecydowanie czuć, że są napisane z wielką swobodą i „na luzie” – jak na literaturę młodzieżową przystało.
Jedyne, co w „Playliście dla dwojga” mnie zawiodło to długie „myśli” bohaterów. Niestety, ale w tej książce myśli przeważają nad dialogami, tak, że czasami trudno było mi się połapać, zastanawiałam się, czy bohaterowie odpowiedzą na swoje pytania, czy będą stale zajęci „swoim światem”. Ostatecznie jednak końcówka książki wynagrodziła początkowe nieudane próby nawiązania dialogu i wciągnęła mnie tak bardzo, że niemal zapomniałam o wcześniejszym „niezadowoleniu”.
„To Ty decydujesz, kiedy noc ma się skończyć. Reszta to kwestia wysokości słońca nad horyzontem. Ma to niewiele wspólnego z nami.”
Pomimo małego rozczarowania i różnych opinii innych – bardzo jestem ciekawa kolejnej książki duetu Cohn&Levithan, która jeszcze nie została wydana w Polsce, ale mam nadzieję, że niedługo to się zmieni. Mam na myśli oczywiście „Naomi and Ely's No Kiss List”, powieść, do której został nakręcony film o tym samym tytule... Ale nie dam się – poczekam na książkę, a później obejrzę film.
Również do „Nick i Norah. Playlista dla dwojga” został nakręcony film, w roli głównej z Michaelem Cerą i Kat Dennings, który, jako że jestem świeżo po przeczytaniu książki, z przyjemnością obejrzę, z nadzieją, że będzie równie ciekawy jak w przypadku powieści.
Czytaliście tę książkę? Co powiecie na taką „jednodniową” historię o miłości?
Czekam na Wasze komentarze,
Sia
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las! :)
Och muszę się skusić :)
OdpowiedzUsuńDo duetów podchodzę sceptycznie, ale nie mówię tej książce "nie".
OdpowiedzUsuńMam w planach tę książkę :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przeczytam, dawno w czytanych przeze mnie książek nie gościła muzyka :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMam mieszane odczucia, chyba ją odpuszczę.
OdpowiedzUsuńZnowu książka Levithana, której nie czytałam. Chyba muszę poznać wreszcie twórczość tego autora. A ta książka to będzie znakomity powód
OdpowiedzUsuńzaczytana_bella
Gdzieś już czytałam o tej książce. Chętnie bym się na nią skusiła.
OdpowiedzUsuńRzuciła mi się w oczy ;)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, lubię takie historie :)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam tę książkę :) Twoja recenzja sprawiła, że już mam ochotę to zrobić :) Trochę mnie nie było na Twoim blogu. Widzę, że pojawiło się dużo nowych współprac z wydawnictwami. Gratuluję, oby tak dalej :))
OdpowiedzUsuń