Stan wegetatywny (potocznie zwany śpiączką) od zawsze jest dla ludzi
czymś ciężkim do zrozumienia. Sama ostatnio, po przeczytaniu książki „Zostań,jeśli kochasz” Galye Forman (w której właśnie główna bohaterka była w
śpiączce), zaczęłam zastanawiać się, jak wygląda życie osoby, która jest
nieprzytomna, nie ma z nią kontaktu. Czy ktoś taki wie, co wokół niego się
dzieje? Żeby czegoś więcej dowiedzieć się o stanie wegetatywnym, postanowiłam
przeczytać książkę „Teraz idę na Maksa!”,
która jest zbiorem wspomnień Lucrezii Tresoldi, mamy Maksa, który przez 10 lat
był w śpiączce i… wybudził się!
„Życie, jeśli się je przyjmie z miłością i
wdzięcznością, pokazuje każdemu z nas, jakie jest nasze prawdziwe oblicze. I to
właśnie stanowi istotę: brać je na poważnie i do końca”
Gdy rodzice Massimiliano
dowiedzieli się o wypadku swojego syna, bardzo ciężko przyjęli tę informację.
Na początku było niedowierzanie, strach, niepewność, jednak z czasem podjęli
konkretną decyzję – będą walczyć o życie syna do samego końca. Okres, gdy Maks
był w śpiączce był ciężki oraz bardzo intensywny dla całej rodziny i przyjaciół,
jednak nikt nawet nie dopuszczał myśli, że Massimiliano już się nie wybudzi. Od
samego początku był traktowany normalnie – jakby cały czas z nimi był, jakby
wszystko słyszał i rozumiał (co później okazało się słusznym przypuszczeniem).
Szczególna rolę w
rehabilitacji i powrocie do zdrowia syna miała jego mama. Lucrezia od samego
początku wiedziała, że musi walczyć o syna, cały czas miała nadzieję na powrót jej dziecka do świata. Także cały
czas była wsparciem dla przyjaciół i rodziny, nikomu nie pozwalała wątpić, że
Maks jest z nimi obecny. Stąd też, osoby, które w tamtym czasie przychodziły
odwiedzać Massimiliano jednomyślnie mówiły, że w tym domu nie panuje atmosfera
smutna jak powinno się przypuszczać, przeciwnie – w domu państw Tresoldi było
zawsze tłoczno, gwarno i wesoło.
Książka „A teraz idę na Maksa” podzielona jest na dwie części. Pierwsza,
pod redakcją Pino Ciociola, opowiada dzieje,
czas śpiączki Maksa. Część ta napisana jest przez samą jego mamę. Lucrezia
opowiada całą historię od czasu wypadku aż do momentu przebudzenia. W opowieści
tej dominują najważniejsze momenty, bez zbędnego przytaczania informacji mało
istotnych, które miały niewielkie znaczenie. Część druga – redakcja Lucia
Bellaspiga – przedstawia świadectwa różnych osób, które znały Maksa. Wśród nich
są wypowiedzi zarówno bliskiej rodziny, przyjaciół, ale także osób, które o
Maksie dowiedzieli się chociażby na różnych spotkaniach, w szkole, a jego
historia bardzo ich poruszyła i nauczyła bardzie szanować życie każdego
człowieka.
„Idealny przyjaciel to ten, kto kocha bez osobistej
korzyści. To również ten, kto całym sobą jest gotowy przyjąć drugiego
człowieka. To ten, kto pragnie ofiarować się innym w darze. ”
Kogo można nazwać prawdziwym
przyjacielem? Bez wątpienia, przyjaciele Maksa byli wyjątkowi. Gdy chłopak
zapadł w śpiączkę nie odwrócili się od niego, lecz nadal go wspierali, pomagali
jego rodzinie. Historia przyjaźni tak wielu osób wydaje się wręcz niemożliwa.
Rodzina Tresoldi w swoim domu gromadziła wielu młodych ludzi, którzy bezinteresownie
przychodzili by pomóc, by być z Maksem. Może niektórzy mieli czasami wątpliwości,
czy to ma sens, lekarze mówili, że on jest jak roślinka, jednak, jak się okazuje, to poświęcenie nie było daremne –
Maks się wybudził, a obecna jego postawa jest dowodem na to, że wszystko jest
możliwe.
„Masz rację, kiedy mówisz: „z życiem nie ma żartów”,
ponieważ jest pełne niespodzianek, jakie w ciągu kilku chwil mogą wywrócić cały
nasz świat radykalnie i nieodwracalnie.”
To jedna z krótszych, ale
także ciekawszych, biografii jakie miałam okazje do tej pory czytać. A to między
innymi dlatego, że nie ma w niej zbędnych informacji, co więcej – nie ma w niej
nawet wielu dat, które sprawiają, że czytelnikowi się mieszają i mylą. W tej
książce przytoczone są tylko najważniejsze, najistotniejsze momenty z okresu,
gdy Maks był w stanie wegetatywnym i gdy się wybudził. Dlatego, muszę się
przyznać, że gdy doszłam do rozdziału opisującego wybudzenie Massimiliana,
lekko się zdziwiłam; pomyślałam sobie: „Ale jak to możliwe, przecież on dopiero
niedawno miał wypadek, a na okładce jest napisane, że wybudził się po dziesięciu
latach?”. Może tak jest dlatego, ponieważ jest to biografia, a nie dziennik czy
pamiętnik. Po prostu nie ma tu zapisanego dzień
pod dniu, rok po roku, tego, co
działo się u rodziny Tresoldi – ale jest za to opisana heroiczna walka, wielka
miłość, nieustająca wiara i nadzieja, że Maks cały czas jest z nimi i niedługo wybudzi
się, potwierdzi, że cały czas był, wszystko pamięta.
„Maks dwoma palcami pokazuje telewizor, dając nam
do zrozumienia, że zawsze wszystko słyszał.”
Na temat śpiączki (stanu wegetatywnego)
ciągle wiemy niewiele. Ludzie wychodzą z tego stanu czasami po wielu latach, a
czasu po roku, dwóch. Jednak nie wiadomo do końca, od czego to wszystko zależy.
W Polsce od 2013 roku działa dziecięca klinika Budzi, założona przez Ewę
Błaszczyk i Fundację „Akogo?”, w której wybudzonych zostało już kilkanaście
dzieci. Osoby dorosłe niestety ciągle jeszcze budzone są w domach lub innych, niewyspecjalizowanych szpitalach,
choć miejmy nadzieję, że już nie długo to się zmieni. Z informacji prasowych
wynika, że klinka, która miałaby wybudzać osoby dorosłe jest już w planach.
„Kochaj życie tylko dlatego, by je przeżywać. Być
człowiekiem to coś, co znajduje się w naszej duszy i nie zależy od tego, jak
jesteśmy dobrzy w mówieniu czy pisaniu.”
Książka ta jest pięknym
dowodem na to, jak bardzo cenne jest życie. Niezależnie od tego czy jesteśmy zdrowi
czy niepełnosprawni powinniśmy doceniać każdą chwilę, ponieważ każdy dzień jest
wielkim darem. Książkę tę polecam zdecydowanie wszystkim, ponieważ powinna ona
każdego nauczyć doceniać to, co ma. Na mnie zrobiła wielkie wrażenie, tak, że
na podsumowanie zacytuję tekst pewnej znanej piosenki, która bardzo mi tu
pasuje: „Dziś wiem, życie cudem jest, co chcę,
mogę z niego mieć”*. Dlatego, od teraz, zanim zaczniemy marudzić, zastanówmy
się, czy naprawdę nasza sytuacja jest „najgorsza”.
Zapraszam do dyskusji.
Sia
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jedność!
___________________
*cytaty pochodzą z książki "A teraz idę na Maksa"
*cytat piosenki DeSu-Życie cudem jest
Przyznam szczerze, że nie słyszałam o tej książce jeszcze, ale chętnie po nią sięgnę!
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
http://cudowneksiazki.blogspot.com/
Takie książki na pewno skłaniają do refleksji. Trzeba doceniać życie :)
OdpowiedzUsuńprawdziwa historia i to jeszcze o śpiączce? Musze przeczytać:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że warto po nią sięgnąć
OdpowiedzUsuńNie słyszałam jeszcze o tej książce, ale post bardzo ciekawy i może się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńU mnie po długiej nieobecności nowy post, zapraszam do czytania i komentowania ;)
http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/
Z pewnością nie mogłabym powstrzymać łez. Myślę jednak, że nie będę umiała się powstrzymać i po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być interesująca :) Bardzo żałuję, że temat osób w śpiączce jest tak rzadko poruszany :(
OdpowiedzUsuńGratuluję kolejnej udanej współpracy :)