Niekiedy
książka jest czymś więcej niż zwykłą powieścią. Nawet sam autor nie potrafi jej
klasyfikować. Po prostu – jest wyjątkowa, bo obwiewa jakąś tajemnicą, sekretem,
który jeszcze długo po przeczytaniu jest dla nas nie do końca jasny. Właśnie
taką książkę, pełną sekretów i tajemnic, napisał C.R. Zafon. „Marina” jest, jak sam autor wyznaje, jego ulubionym
dziełem, choć sam nie potrafi powiedzieć, dlaczego tak jest. Tę tajemnicę trzeba po prostu poznać
samemu, by móc zrozumieć, co jest w niej takiego niezwykłego.
Walcząc
z nudą i melancholią internatu prowadzonego przez „świętobliwych ojców”, Óskar często wymykał się ze swojego
pokoju i wędrował w okolicach starych, zaniedbanych i, jak mu się wydawało,
dawno opuszczonych ruin, dawnych rezydencji wielkomieszczańskich. Pewnego razu postanowił
odważyć się i wejść do jednego z niezamieszkałych domów. Nie była to jednak
najlepsza decyzja – wystraszony, uciekając przez przypadek zabrał rzecz, która
nie należała do niego. Postanowił, mimo panicznego strachu, wrócić i oddać „ukradzioną”
rzecz. Dzięki temu „przypadkowi” zaczyna się jego życiowa przygoda – poznaje Marinę, która, jak się okazuje,
podobnie jak on lubi tajemnice. Postanawia mu coś pokazać… To spowoduje, że
razem będą musieli odnaleźć odpowiedzi na wiele pytań.
„Artyści żyją przyszłością lub
przeszłością, nigdy w czasie teraźniejszym.”
Zafona
z pewnością nie można porównać z żadnym innym powieściopisarzem. Jego styl
pisania jest po prostu oryginalny. Autor
potrafi zaciekawić nawet czytelnika nie bardzo zainteresowanego tematem. Jest
w stanie tak rozwijać wątki, że czytelnikowi ciężko jest przerwać czytanie
dopóki nie dojdzie do końca. A wtedy może być już za późno na powrót…
Ostatnio
nieczęsto czytam takie książki, jednak ta już od dłuższego czasu czekała na
mojej półce aż ją przeczytam. Czytałam wcześniej inną książkę tego autora,
która zrobiła na mnie duże wrażenie, dlatego myślałam, że z tą będzie podobnie.
Chociaż nie każdy mi ją polecał, postanowiłam
nie zważać na niepochlebne opinie. I na początku rzeczywiście byłam zadowolona,
że czytam te książkę, bardzo mnie wciągnęła. Do 2/3 książki byłam zachwycona.
Już chciałam powiedzieć, że odkrywanie tajemnicy Óskara i Mariny jest niezwykle
fascynujące, jednak chyba trochę się pospieszyłam z tą oceną. Ale to może nie
wina autora, czy samej powieści, tylko po prostu moich przekonań? Po prostu,
początek zapowiadał się dla mnie obiecujący, ale ta długa, końcowa „opowieść”
skutecznie obrzydziła mi całą
książkę.
Nie
będę jednak zdradzać fabuły, każdy lubi coś innego, więc istnieje szansa, że
dla 99% osób ta książka będzie ciekawa. Powiedziałabym, że „Marina” jest
powieścią wielogatunkową – trochę fantastyczną, trochę straszną, ale także są w
niej momenty wzruszające i romantyczne. Sam autor nie potrafił tej książki
sklasyfikować, chyba był świadomy jej różnorodności. Sama mam jednak po jej
przeczytaniu mieszane uczucia – nie mogę powiedzieć, że zakończenie „uratowało”
całą powieść. Ostatnio chyba za dużo czytam książek, których autorom wydaje się, że jak zakończenie
będzie dobre to czytelnik zapomni o tym, co było wcześniej. Tym razem nie
dam się przekupić!
„Czasami to, co najbardziej
prawdziwe, dzieje się tylko w wyobraźni. Wspominamy tylko to, co nigdy się nie
wydarzyło.”
No
cóż, więc moją opinie już znacie. Mimo wszystko nie chcę zniechęcać nikogo do
Zafona. Sama po przeczytaniu „Pałacu północy” chciałam przeczytać całą serię „Cmentarz
zapomnianych książek”. Może jest ona lepsza od „Mariny”? Teraz jednak nie wiem,
czy będę miała odwagę się o tym przekonać. Może kiedyś, jak zapomnę, że „Marina”
mnie rozczarowała.
A Wy
czytaliście jakieś książki C.R. Zafona? Lubicie tego autora?
Czekam na Wasze komentarze,
Sia
Ja jeszcze nie znam prozy tego autora. Muszę nadrobić takie zaległości.
OdpowiedzUsuńLubię. Zwłaszcza "Grę Anioła".
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze książek autora. Skoro zakończenie Cię rozczarowało, na razie po tę książkę nie będę sięgać ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam do połowy "Cień wiatru" i całą "Grę anioła". Jakoś nie przepadam za twórczością tego autora. Bynajmniej już sam opis tego dzieła mnie zaintrygował. Nie słyszałam o "Marinie". Może dam mu jeszcze jedną szansę? Twoja recenzja zapowiadała się dobrze, ale widzę, że zakończyła niezbyt pochlebnie dla dzieła :D. Na mnie wciąż czeka "Pałac północy" i... cała seria. Kiedyś jak nie będę mieć co czytać to może... ;3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
#SadisticWriter
http://zniewolone-trescia.blogspot.com
Czytałam, no średnia książka :)
OdpowiedzUsuń