We współczesnych polskich filmach ten temat jest już dość
rzadko poruszany, za to w latach 80-90. był to niemal temat „top’owy”. Mam na
myśli oczywiście tematykę różnego rodzaju patologii rodzinnych: uzależnień od
alkoholu, bicia dzieci, kłótnie małżonków… Zauważyłam, że dzisiejsze kino
niezależne już rzadziej porusza takie wątki; częściej spotykane są filmy
wojenne, o homoseksualizmie, biografie znanych osób… Z kolei dwa dziesięciolecia
wcześniej niemal co drugi film opowiadał o różnego rodzaju problemach
rodzinnych. Sama znam takich filmów naprawdę sporo; od zawsze mam wielki
sentyment do tych „starszych”, polskich, niezależnych produkcji.
Film, który ostatnio obejrzałam „Kobieta samotna” w reż. Agnieszki Holland, opowiada o samotnej
matce, kilkunastoletniego syna. Kobieta nigdy nie miała łatwo w życiu: w
dzieciństwie była bita przez ojca-alkoholika, później także była krzywdzona
przez partnera, ojca swojego dziecka, a teraz, żeby zarobić na wychowanie syna,
codziennie rano wstaje o godzinie 5., by zdążyć przygotować go do szkoły i
samej iść do pracy. Jej praca na poczcie także nie jest łatwa, co więcej –
przyczynia się ona do bardzo niebezpiecznego osłabienia organizmu kobiety.
„Takie to
wszystko porozwracane. Mogę się tylko modlić – to się modlę. (…) Może to
dobrze, że tak urządzili nasze życie, że człowiek nie ma czasu na myślenie”. (cytat z filmu)
Pewnego razu kobieta dostarcza rentę niepełnosprawnemu mężczyźnie
– Jackowi. Znajomość z nim przyniesie kobiecie wiele korzyści; Irena znowu,
choć przez chwile, poczuje się komuś potrzebna i przez kogoś kochana (nie
licząc swojego syna). Ale także ta znajomość stanie się koniecznością podjęcia
trudnych decyzji przez Irenę. Tylko, czy
naprawdę warto aż tak wiele ryzykować dla miłości?
Ostatnio coraz częściej trafiam na filmy, które
„rozkręcają się” dopiero pod koniec. Niestety tak było również w przypadku tego
filmu. Chociaż w ostatnich minutach rzeczywiście „coś” zaczęło się dziać, film
zaczął mnie interesować i nawet przeżyłam „szok”, za który chciałam dać tej
produkcji wyższą ocenę, jednak powstrzymałam się – trzeba powiedzieć otwarcie,
że co, jak co, ale polskie produkcje to ja już trochę znam, dlatego mogę
powiedzieć, że ten film do najciekawszych nie należy (chociaż ocenę na Filmweb
ma wyższą niż ta, którą ja mu dałam). Ostatnio jestem może zbyt wymagająca, ale
moim zdaniem początek tego filmu był zbyt nużący – mógł być nieco lepszy.
Ale za to, na dużą pochwałę zasługują gry aktorów.
Szczególnie Bogusław Linda, bez cienia pozorów udawania, fantastycznie wcielił
się w rolę w niepełnosprawnego, chorego psychicznie mężczyznę, filmowego Jacka.
Również Maria Chwalibóg, wcielająca się
w rolę Ireny, dostarczyła mi podczas oglądania filmu nie mało emocji i należą
się jej słowa uznania za tak znakomite wcielenie się w rolę.
Chociaż, jak już wspomniałam, widziałam ciekawsze polskie
dramaty obyczajowe z lat 80-90., to jednak uważam, że filmu tego nie warto od
razu przekreślać. Pomimo, że fragmentami bywa on trudny w odbiorze i
zrozumieniu, to jednak dialogi i nieco naturalistyczna fabuła zmuszają widza do
głębokich refleksji i w znacznym stopniu przybliżają życie ludzi w okresie
działalności Solidarności.
Dlatego fanom polskich filmów z lat: końca 70., 80. i
początku 90. serdecznie polecam ten film – chociażby z czystej ciekawości. Ja
właśnie jestem fanką filmów z tego okresu, dlatego z czystego zainteresowania obejrzałam
„Kobietę samotną”. Ciągle jeszcze szukam
jakiegoś filmu na miarę „Kochankowie mojej mamy” (jeden z lepszy, które kiedykolwiek
oglądałam) – może ktoś zna jakiś podobny?
Lubicie tego typu filmy? Może moglibyście coś podobnego polecić?
Czekam na Wasze
komentarze.
Pozdrawiam,
Sia
Tak myślałam, że nie będzie to łatwy film. Może kiedyś się na niego skuszę.
OdpowiedzUsuńNie oglądałam filmu, ale zgadzam się, tematyka filmów odstaje od tych kręconych 20-30 lat temu i skupia się na innych problemach. Mimo, iż piszesz o nużącym początku i wolno rozkręcającej się akcji, z chęcią obejrzę, choćby dla Lindy :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNiektórzy nawet twierdzą, że jest to jedna z jego lepszych ról, więc jeśli jesteś jego fanką to zdecydowanie musisz zobaczyć :)
UsuńNie oglądałam tego filmu,a zachęciłaś mnie. Pisałaś o filmie "Kochankowie mojej mamy"...Może ciut inna tematyka ,ale ja chętnie obejrzałabym jeszcze raz film " Niech cię odleci mara" Wywarł na mnie niesamowite wrażenie ! Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNiech cię odleci mara - szczerze nie słyszałam wcześniej o tym filmie, ale widzę, że jest z lat 80 i polski, więc w wolnym czasie może uda mi się obejrzeć :)
UsuńGdybyś go przypadkiem namierzyła, daj znać. Ja trafiam tylko na takie wersje, gdzie trzeba ściągać całe pliki, albo podać numer telefonu.A ja numeru nie podam, raz się na takie coś dałam nabrać i wystarczy!
UsuńProwadzisz świetny blog! Będę tutaj zaglądać!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
nie oglądałam tego filmu może kiedyś
OdpowiedzUsuńWzywam do BOJKOTU Agnieszki Holland za wzniecanie nienawiści w Polsce i na swiecie wobec Polski!
OdpowiedzUsuńNie rozumiem, jakim sposobem "wznieciła" ona tę "nienawiść"?
Usuń