Przyznaję się - chyba zrobiłam błąd - powinno być *w Święta... |
Już od końca listopada zaczęłam wprowadzać się w
Świąteczny nastrój i w wolnych chwilach oglądałam okołoświąteczne filmy.
Większość jest przyzwyczajonych do oglądania stale tych samych filmów, tj.
oglądanie na Święta „Kevina” to w wielu domach już tradycja – ja jednak w tym
roku Kevinowi mówię stanowcze nie! Podczas tych Świąt Bożego Narodzenia na
pewno go nie obejrzę.
Co będę oglądała zamiast „tradycyjnych filmów”? W tamtym
roku na przykład oglądałam film o papieżu Janie XXIII i bardzo mile wspominam
tę biografię obejrzaną w gronie rodzinnym.
W tym roku – przed Świętami – udało mi się obejrzeć dość
sporo filmów, głównie o Świętym Mikołaju. Choć podobało mi się tylko kilka z
nich. Wiecie, co w tych filmach jest najgorszego? W prawie wszystkich pojawiają
się te same problemy: ktoś w Świętego Mikołaja nie wierzy, Mikołaj trafia do
więzienia, traci pamięć, nie chce być Mikołajem… To jest chyba „urok” filmów
familijnych, ale zdarzają się nieliczne wyjątki – starsze produkcje, które z
amerykańską komercją mają mniej wspólnego – które naprawdę warto obejrzeć.
Poniżej przedstawię Wam wszystkie filmy, które udało mi
się do dnia dzisiejszego obejrzeć, a te ciekawsze podkreślę.
„Nie jestem tylko dobroduszną postacią w zabawnym
kostiumie. Jestem symbolem, symbolem zdolności człowieka do przełamywania
egoizmu i nienawiści które zwykle nami kierują. Jeśli nie przyjmujesz niczego
na wiarę, jesteś skazany na życie w wątpliwościach.”
– cytat z filmu „Cud na 34. ulicy”
Uwolnić Mikołaja!
– To pierwszy film, który zdecydowałam się obejrzeć przed Świętami. Liczyłam na
coś śmiesznego, coś co pozwoli mi się odstresować, odpocząć. I nie zawiodłam
się. Może dlatego, że to był pierwszy film o św. Mikołaju jaki w tym roku
obejrzałam, nie czułam tego, że wszystko w tym filmie się powtarza, że coś
podobnego już oglądałam. Raczej do najlepszych komedii nie zaliczyłabym tego
filmu (jak dla mnie bardzo ciężko jest znaleźć powalającą komedię), ale
momentami był śmieszny i nader ciekawy.
Opis Filmweb:
„Święty
Mikołaj spowodował wypadek swoimi saniami i jest poszukiwany przez
policję. Znajduje schronienie u
9-letniego Toma i jego ojca – Steve'a, który niedawno wyszedł z więzienia, nie
chce pakować się w kłopoty i trzyma się od stróżów prawa z daleka. Jednak kiedy
Mikołaj trafi za kratki, próbując odbić z przytułku dla zwierząt swojego
renifera, Tom zmusi tatę do interwencji. Wspólnie postarają się uwolnić
Mikołaja i umożliwić mu powrót do Laponii.”
Święty Mikołaj
(Joulutarina) – Ten film zdecydowanie warto obejrzeć! W żadnym wypadku
nie zaliczyłabym tej produkcji do komercyjnego wytworu. Ten film jest po prostu
inny niż wszystkie, dużo lepszy. W większości filmach o Mikołaju powtarza się
motyw porwania, uwięzienia, braku wiary w niego. W filmie Joulutarina twórcy
bardziej skupili uwagę na dzieciństwie Świętego, na tym jaki był, co robił
zanim „oficjalnie” jego dawanie prezentów stało się tradycją. Z pewnością film
ten zaliczam do swoich ulubionych.
Opis na Filmweb:
Dawno, dawno
temu w małej wiosce w Laponii, żył chłopiec o imieniu Mikołaj. Pewnego dnia pod
saniami jego rodziców załamał się lód na jeziorze. Mikołaj stał się sierotą
Mieszkańcy wioski postanowili wspólnie zaopiekować się chłopcem. Każda rodzina
gościła go u siebie przez cały rok. A zawsze w Boże Narodzenie Mikołaj
przenosił się do następnego domu. Żeby okazać wdzięczność, chłopiec postanowił
obdarowywać dzieci swoich gospodarzy własnoręcznie wykonanymi prezentami -
zabawkami. Z biegiem czasu prezenty pojawiały się na progach większości domostw,
bo prawie wszyscy gościli Mikołaja.
Kiedy pewnego
razu w wiosce zaczęło brakować jedzenia, mieszkańcy, postanowili wysłać
Mikołaja na naukę zawodu do stolarza -
pustelnika o imieniu Lisakki. Pod czujnym okiem srogiego nauczyciela Mikołaj
szybko się uczył. Coraz sprawniej wykonywał zabawki i były one coraz
piękniejsze. Jednak Lisakki, który nie lubił dzieci, postanowił zakazać
Mikołajowi wykonywania prezentów. Świąteczna tradycja obdarowywania się
prezentami została zagrożona.
Świąteczne
zamieszanie – Kolejny film, w którym nikt nie wierzy w Świętego Mikołaja.
Może ciekawy, ale ja mam ochotę powiedzieć tylko tyle – „Ale to już było…”. Na
Filmweb niestety udało mi się znaleźć tylko równie krótki opis jak mój, co
pewnie świadczy o tym, że film można sobie darować…
Opis na Filmweb:
Sanie
świętego Mikołaja zostają zestrzelone nad terenem wojskowym. Mikołaja
zatrzymano celem przesłuchania go. Los świątecznych prezentów leży w rękach
dwóch służbistów.
Walnięty Święty?!
– Film trochę ciekawszy, bardziej śmieszny, niż film, o którym wspomniałam
poniżej, ale rewelacji też raczej nie ma. W razie wielkich nudów można obejrzeć
z rodziną, ale samemu – szkoda czasu.
Opis na Filmweb:
Święty
Mikołaj myśli o odejściu na emeryturę. Żeby przemyśleć swoją decyzję wyrusza na
małą przejażdżkę swoimi saniami, które ciągną... renifery. W trakcie podróży
wypada z sań i ląduje na masce samochodu pewnego dziennikarza miejscowej
telewizji. Kiedy dochodzi do siebie stwierdza fakt, że nie wie kim jest, co
robi, jak się nazywa... Elfy zaniepokojone zniknięciem "grubego"
postanawiają wyruszyć na poszukiwania Świętego.
Świąteczna
historia – Szczerze, spodziewałam się, że ten film będzie bardziej
świąteczny. Owszem, była to rzeczywiście świąteczna historia, ale spodziewałam
się po niej czegoś więcej. Twórcy w filmie skupili się bardziej na chorobie
kobiety, matki małego Nathana, natomiast Święta były ukazane tylko przez
pryzmat świątecznej gorączki zakupów. Mimo wszystko film zasługuje na uwagę.
Jest niesamowicie wzruszający i piękny, i z pewnością jest ciekawszy od filmów
o św. Mikołaju.
Opis na Filmweb:
Święta Bożego
Narodzenia to magiczny okres roku, który znacząco może wypłynąć i zmienić nasze
życie. Przekonał się o tym Robert Layton /Rob Lowe/, który dla sukcesów
finansowych zaniedbał swoją rodzinę - żonę Kate i ich dwunastoletnią córeczkę
Lily. Pochłonięty pracą w ostatniej chwili przypomina sobie o świątecznych
prezentach. W poszukiwaniu niespodzianek dla żony i córki, Rob spotyka
ośmioletniego Nathana. Chłopczyk również szuka prezentu dla ukochanej mamy. Ma
być to wyjątkowy prezent. Spotkanie to jest dla Roba niezwykłą lekcją o życiu i
miłości. Nie pozostanie obojętny wobec wydarzeń, które wydarzą się w ten
przedświąteczny wieczór.
Cud na 34.
ulicy – Czasami bywa tak, że nawet dzieci nie wierzą w Świętego
Mikołaja. Dlaczego? Może kiedyś się na nim zawiodły, a może rodzice im wmówili,
że trzeba być realistami, że Mikołaja nie ma? Wyśmiejcie mnie, ale ja w niego
wierzę. Co prawda w tym roku nie spełnił mojego życzenia (ale to chyba dlatego,
że było ono niematerialne, a takich życzeń Święty podobno nie spełnia), ale za
to kilka lat temu, gdy byłam mała dostawałam to co chciałam (i wcale nie od
rodziców!), nawet jeśli to były prezenty z lekkim opóźnieniem. Co więcej mogę
powiedzieć o tym filmie? Powiem tylko tyle, że warto go obejrzeć, nie jest tak strasznie
przesiąknięty komercją (a nawet jeśli trochę jest to ma za to bardzo fajne
przesłanie i wzruszające zakończenie).
Opis na Filmweb:
Kriss Kringle
zostaje zatrudniony w wielkim magazynie jako święty Mikołaj. Sklep znajduje się
w poważnych kłopotach finansowych i grozi mu przejęcie przez wrogą sieć
megasamów. Jednak Kriss dzięki swoim niekonwencjonalnym pomysłom przyczynia się
do zwiększenia obrotów i staje się sensacją sezonu. Zawistny szef konkurencji
knuje intrygę, by skompromitować świętego Mikołaja...
Śnięty Mikołaj – Oglądałam
chyba w Pierwszy Dzień Świąt. Akuratnie film się zaczynał, więc postanowiłam,
że zaryzykuję. Jeszcze go nie widziałam, może będzie ciekawy – pomyślałam.
Niestety zawiodłam się na całego. Ten film niestety również nie różni się
niczym od pozostałych filmów o Mikołajach… Nie polecam, stanowczo!
Opis na Filmweb:
Scott Calvin,
rozwodnik ciężko pracuje, ale lubi to, więc nie ma czasu by choćby od święta
zająć się swoim synem. A nawet jak ma z nim spędzić Święta Bożego Narodzenia,
to jest to bardziej nieszczęście dla nich obu, niż przyjemność, gdyż nie jest w
stanie znaleźć z synem wspólnego języka. Charlie ma ojca za sztywnika i
wapniaka. Na dodatek Scott podczas Świąt przypadkiem nakrywa Świętego Mikołaja,
który przez niego ma cieżki wypadek. Charlie namawia swojego tatę, aby ten
zastąpił Mikołaja, by nie zawieść milionów dzieci na całym świecie...
Renifer Niko
ratuje Święta – Pierwsza świąteczna bajka jaką w tym roku
obejrzałam! Oglądałam ją z całą rodziną w Wigilię. Może do najciekawszych animacji
świątecznych nienależny, ale bardzo mi się podobała i serdecznie ją polecam
wszystkim. Przede mną druga część przygód Renifera Niko, a później może jeszcze
uda się obejrzeć Rudolfa? :)
Opis na Filmweb:
Małego
renifera Niko samotnie wychowała mama, ponieważ jego tata jest członkiem
legendarnej Powietrznej Eskadry Świętego Mikołaja. Niko nigdy nie spotkał
taty, ale bardzo go podziwia i chciałby w przyszłości być taki jak on. Marzy o
tym, aby dostać się do ekipy najbardziej odlotowych reniferów – reniferów
Świętego Mikołaja. Kiedy stado głodnych wilków, któremu przewodzi Czarny Wilk,
napada na renifery, Niko postanawia zwrócić się o pomoc do taty. Aby go
odnaleźć i pokrzyżować niecne plany wrogów, mały renifer razem z przyjaciółmi –
wiewiórką Juliusem i łasicą Wilmą – wyrusza w długą i niebezpieczną podróż.
Stawka jest wysoka – wilki zagrażają nie tylko rodzinie Niko, ale całemu
światu – chcą zniszczyć święta Bożego Narodzenia.
Jak widać – w sumie obejrzałam 8 filmów, ale polecić mogę
niestety tylko 3 z nich. Wiecie, że mnie strasznie ciężko jest zadowolić jeżeli
chodzi o dobre produkcje. Ale to trochę dlatego, że widziałam już całkiem sporo
filmów i z każdym kolejnym jestem coraz bardziej wymagająca. Cóż… Nic na to nie
poradzę. Ale lista filmów, których jeszcze nie widziałam, ciągle jeszcze jest
bardzo długa :)
W tym roku także stanowczo zaprotestowałam i „Kevinowi”
powiedziałam NIE! Nie lubię oglądać w kółko tych samych filmów. Szkoda cennych
godzin na oglądanie tego, co już widziałam…
A Wy co w tym roku oglądaliście przed
Świętami, w Święta, po Świętach? Piszcie koniecznie, bo strasznie jestem
ciekawa. Może też obejrzę? :)
Buziaki,
Sia <3.
ja w sumie obejrzałam kawałek kewina i w sumie nic więcej ;D
OdpowiedzUsuńJa oglądałam jedynie Kevina. Uwielbiam go :)
OdpowiedzUsuń"Renifer Niko ratuje Święta" - uwielbiam! Bajka z mojego dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńU mnie w domu jest taki zwyczaj, że oglądanie telewizji, korzystanie z komputerów, telefonów, internetu, w czasie Świąt ograniczamy do minimum :)