niedziela, 7 lutego 2016

Recenzja filmu: "Pokój" - Miłość otwiera drzwi!


źródło: filmweb.pl

Są takie filmy, które ogląda się głównie dlatego, ponieważ wypadałoby je znać. Tak jest między innymi z filmami nominowanymi do Oscara. Często różnią się one od filmów, które oglądamy najczęściej, ale skoro ktoś uznał, że są dobre, to może warto zaryzykować i samemu je zobaczyć?
Ostatnio ktoś z moich znajomych oglądał film „Pokój” w reżyserii Lenny'ego Abrahamson'a. Mówił, że jest ciekawy, warto zobaczyć… Więc postanowiłam przekonać się, czy rzeczywiście miał racje.

Ma wraz ze swoim pięcioletnim synkiem, Jackiem, są przetrzymywani w „szopie”, jedno pokojowym pomieszczeniu. Co prawda mają większość rzeczy, które potrzebne są im do przetrwania, ale ciągłe przebywanie w takim pomieszczeniu nie może zastąpić przecież prawdziwego życia. Jack od urodzenia nie był na dworze, nie potrafi wyobrazić sobie innego świata poza Pokojem, w którym od pięciu mieszka wraz ze swoją mamą …
Kobieta jednak za wszelką cenę chce pokazać swojemu synowi prawdziwy świat, świat w która sama kiedyś była szczęśliwa; po prostu chce by miał lepsze życie. Tylko, czy po tylu latach udałoby się im przyzwyczaić do nowej rzeczywistości? Czy odnaleźliby się w towarzystwie tylu nowych, obcych ludzi, w innym świecie? 

Już, czytając sam opis, możemy wywnioskować, że jest to dramat. A nawet powiedziałabym – dramat psychologiczny. Oglądając go staramy się wczuć w główną bohaterkę, która przez 7 lat była przetrzymywana w zamkniętym pomieszczeniu. Czy po tylu latach powrót do normalności jest w ogóle możliwy? Dla Ma jedynym wparciem był jej syn, on dawał jej nadzieję, że jednak kiedyś uda im się wydostać z tego ciasnego i ponurego Pokoju. Mały Jack natomiast długo nie rozumiał, tego, co mówiła mu mama o świecie na zewnątrz. Dla niego realne było tylko to, co widział, czego mógł dotknąć, co mógł doświadczyć.

„Pokój” również trochę skojarzył mi się z filmem, który rok temu był nominowany do Oscara. Mam tutaj na myśli film „Boyhood”. Może fabuła w obu filmach jest inna, ale w obu głównym bohaterem jest młody chłopak, który w życiu przeżywał różne problemy, a w filmie – będąc narratorem – o nich wspomina. Może to bezsensu, że o tym wspominam, ale ten fakt w dużym stopniu czyni oba te filmy bardzo do siebie podobne. Jeśli ktoś ma czas – polecam obejrzeć jeden po drugim i przekonać się. Obie produkcje także głęboko szokują, poruszają i zmuszają do głębokich psychologicznych analiz życia bohaterów.

Nie powiedziałabym, że film Abrahamsona jest zły, że zupełnie mi się nie podobał… Ale czegoś mi w nim zabrakło. Był trochę różny od tych dramatów, które oglądam na co dzień. Może filmy, które najchętniej oglądam są bardziej „proste”, a w tym po prostu było więcej niezależności? Może tak, a może po prostu film wymaga większego skupienia; a ja oglądałam go na szybko, byle go zaliczyć. W dodatku podchodziłam do niego dwa razy – za pierwszy, po 17 minutach, stwierdziłam, że jest nudny, ale za to przy drugim podejściu zmusiłam się, że obejrzę go do końca – i nie żałuję.

Reasumując, film mnie nie powalił, ale też nie uważam go za najgorszy. Nie widziałam jeszcze innych filmów nominowanych do tegorocznych Oscarów, jednak jestem niemal pewna, że ten film Oscara nie zdobędzie (no, chyba, że zdobędzie go główna bohaterka, Brie Larson, która rzeczywiście w swoją rolę wcieliła się fantastycznie). Warto jednak zobaczyć go: jeżeli ma się wolny wieczór, lubi się dramaty, a od filmu oczekuje się wielu scen, które zmuszają do intensywnego myślenia.

Widzieliście już, któryś z filmów nominowanych do Oscara? Jeśli tak, to jaki?

Pozdrawiam,
Sia

12 komentarzy:

  1. Z pewnością go obejrzę. Lubię takie filmy chociaż na długo zostają w mojej głowie i wywołują ogromne emocje...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie oglądałam. I póki co na razie nie mam jej w planach.

    OdpowiedzUsuń
  3. znam PicsMonkey i kiedyś sama używałam, nawet spoko była! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O filmie pierwsze słyszę, ale "Boyhood" o którym wspominałaś oglądałam i całkiem dobrze go wspominam, więc może i na ten się skuszę, ale serio, opis sam już mnie zachęcił.
    Co do filmów nominowanych do Oscara, oglądałam "Zjawę". Jeżeli nie widziałaś to polecam obejrzeć... Do połowy. Serio, wszystko co fajne w tym filmie, piękne kadry, trzymające w napięciu sceny, ciekawa fabuła - zawarte są w pierwszej godzinie i oglądając ten film przez pierwszą połowę powtarzałam sobie w głowie, że koniecznie muszę iść na niego do kina (i tak bym nie poszła, bo później zobaczyłam, że wstęp +18), polecić na blogu i ogólnie zachwyt niesamowity, jednak gdy to co najfajniejsze zostało pokazane, nastąpiło praktycznie godzinne lanie wody, ładne ujęcia mam wrażenie się skończyły a fabuła stała się tak prosta i przewidująca, że normalnie aż szkoda, że to ciągnęli. Mogli w połowie filmu kogoś uśmiercić i zakończyć, lepiej by to wypadło moim zdaniem :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie słyszałam o tym filmie, ale jego opis tak mnie zaciekawił, że na pewno obejrzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie znam tego dzieła ostatnio zachwycałam się filmem Początek

    OdpowiedzUsuń
  7. Zwykle szukam czegoś do obejrzenia mniej znanego, ale Twój opis mnie zaintrygował. Uwielbiam ten gatunek filmu i na pewno go obejrzę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Film nominowany do Oscara, więc tym bardziej warto :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Obejrzałam i dziękuję za polecenie, bo stwierdzam teraz, że serio warto :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawa recenzja :) Film niewątpliwie wart obejrzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Koniecznie muszę zobaczyć! Ja widziałam ,,Zjawę", polecam ! i ,,Mustang" z nieanglojęzycznych :)

    OdpowiedzUsuń