Nie każdy rodzi się w „idealnej”
rodzinie i nie każdy od razu dostaje „cudowne objawienie”, że ma służyć Bogu. U
wielu osób jest to dość długi proces, z wieloma doświadczeniami, próbami i
pytaniami. Nie inaczej było w przypadku powołania do kapłaństwa ks. Jana Kaczkowskiego, o czym ów ksiądz
wspomina w książce pt. „Życie na pełnej
petardzie”.
Gdy
Jan Kaczkowski był młodzieńcem, jego rodzice nie byli specjalnie pobożni
(właściwie nie byli w ogóle wierzący). Jan swoją „przygodę” z wiarą w Boga
rozpoczął dzięki swojej babci, która, gdy ten był małym chłopcem, zabierała go
na Msze św. W czasach liceum Jan miał jednak dość sceptyczne podejście do
Kościoła. Zrażony wieloma doświadczeniami z księżmi i katechetami, przestał
chodzić do kościoła. Dopiero w 3 LO, na szkolnej wycieczce, podczas nieco
spontanicznej, niespodziewanej spowiedzi w toruńskim kościele u jezuitów, zaczną
poważniej rozmyślać o swoim powołaniu kapłańskim.
„Marnujesz miłość, kiedy o nią nie
dbasz. Marnujesz powołanie, kiedy się poddajesz i tracisz ideały, przestajesz
nad sobą pracować i wymagać od siebie. Zmarnować, czyli też nie odkryć
powołania. Czujesz, że coś cię w sercu drapie, ale ze względu na swoje lęki odkładasz
ostateczną decyzję. (…) Dojrzali ludzie po prostu muszą podjąć decyzję.”
Książka
ks. Kaczkowskiego spisana w formie wywiadu, podzielona jest na 12 rozdziałów,
gdzie każdy z rozdziałów porusza oddzielny, inny temat. Są rozdziały typowo „o
życiu” ks. Jana, o dzieciństwie, powołaniu, pracy… Ale w wywiadzie
przeprowadzonym przez Piotra Żyłkę poruszone zostały również kwestie bardziej
odważne. Ks. Jan opowiada o tym, jak wygląda prac w hospicjum, która notabene
wcale nie jest prosta, jaki powinien być Kościół, by był traktowany przez
wiernych poważnie, a nie jak „plusz”. Ks. Jan Kaczkowski także nie bał się
odpowiadać na, dziś nieco kontrowersyjne w Kościele, pytania o aborcję,
eutanazję, in vitro, antykoncepcję czy karę śmierci, którą zresztą swojego
czasu Kościół katolicki akceptował.
Ks.
Jan Kaczkowski, znany w całej Polsce jako onkocelebryta, miał zawsze bardzo
jasne i konkretne poglądy. Zawsze otwarcie wyrażał swoje opinie, choć nie ze wszystkim,
co mówił zgadzałam się. Ale jedno połączyło mnie z nim szczególnie – wiara w
Boże Miłosierdzie; wiara w to, że Pan Bóg ma to miłosierdzie nawet dla największych
grzeszników… Ks. Jan mówił kiedyś: „Myślę, że Pan Bóg tych naszych
najbliższych, na tej mocnej linii miłości, którą żeśmy między sobą tutaj na
ziemi zbudowali – bo to przecież Pan Bóg dał nam zdolność kochania – tych naszych
najbliższych może na tej linii, właśnie dlatego, że ich kochaliśmy, że
kochaliśmy się wspólnie (…) Może On ich przez swoje miłosierdzie wciągnie [do
Nieba]”. Taką piękną, ufną postawę wyrażał…
Co
prawda, spodziewałam się czegoś więcej po tej książce, ale mimo wszystko cieszę
się, że dzięki niej mogłam chociaż trochę lepiej poznać tego cudownego księdza,
który przyciągał ludzi do Boga swoją „prostota”, zwykłą ufnością, a nie stawiał
ludziom wymagań „nie do uniesienia”. Nauczył mnie jak wiara jest prosta, ale
nie może być „pluszowa”. Trzeba wierzyć, ale nie można spodziewać się, że
zawsze będzie superłatwo. Dlatego polecam tę książkę każdemu – niech i Was ks. Jan
Kaczkowski zaraża ufnością w Boże miłosierdzie.
Pozdrawiam,
Sia
Dużo dobrego słyszałam o tym księdzu :) i chętnie książkę przeczytam :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ją czytam i nawet kiedyś udało mi się słuchać jego kazania. Był niesamowicie charyzmatyczny i inspirujący!
OdpowiedzUsuńDużo kazań ks. Kaczkowskiego jest w jego książce "Grunt pod nogami". Czytałam na razie tylko kilka kazań z tej książki, ale niektóre są naprawdę dobre - polecam :)
Usuńpamiętam jak pracowałam w księgarni i książki księdza Kaczkowskiego sprzedawały się na pniu, od razu jak przyszły, to po chwili ich nie było. ;) sama jeszcze do nich nie zaglądałam, aczkolwiek wiele dobrego o nich słyszałam. ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie.
No patrz, akurat wczoraj we wpisie wspominałam o tej książce :-) Ogromnie cenię ks. Kaczkowskiego za ponadczasową mądrość życia codziennego. Przeczytałam dwie książki, czaję się na trzecią. Pozdrowienia :-)
OdpowiedzUsuńpoliptyk.pl