sobota, 19 października 2019

Seni Glaister – „Pan Doubler zaczyna do nowa”

Pan Doubler zaczyna do nowa


Jak pisał Thomas Merton – „Nikt nie jest samotną wyspą”, dlatego tak ważne są osoby, z którymi przebywamy. Osoby, na które możemy liczyć, dzięki którym czujemy się wartościowi i potrzebni… „Pan Doubler zaczyna do nowa” Seni Glaister to opowieść o miłości i stracie, o przyzwyczajeniach i zmianach, które nie są łatwe.

„Miewam czasami takie dni. Takie, kiedy życie za bardo boli. (…) Jeśli powiem, że czuję się wtedy smutna, to za mało. Jestem zupełnie zrozpaczona. To po prostu przychodzi, chociaż nic się nie zmieniło od poprzedniego dnia, nie ma żadnego bodźca ani wydarzenia, które by to spowodowało. Po prostu budzę się i mam absolutną, niewzruszoną pewność, że nie dam sobie z niczym rady. Albo jeszcze gorzej, nawet nie mam ochoty próbować. ” (s.248)

Pan Doubler to starszy mężczyzna, dla którego ważną część życia stanowi hodowla ziemniaków. Każdego dnia przeprowadza szereg „wizytacji” – sprawdza, czy w jego stodołach i na polu jest wszystko na właściwym miejscu. Te monotonne i rutynowe kontrole wydają mu się całkowicie normalne i sprawiają mu wiele przyjemności. Jednak gdy jego gospodyni, pani Millwoood, trafia do szpitala, uświadamia on sobie, że ‘w tym wszystkim chodzi o coś więcej’… To, co wcześniej go cieszyło, teraz przestaje sprawiać mu radość. Samotności – to z nią po raz kolejny musi się zmierzyć.

Nie ukrywam, że od początku książka ta zrobiła na mnie duże wrażenie i koniecznie chciałam ją przeczytać. Z drugiej strony, zaintrygowało mnie, co takiego ciekawego może być w powieści o rolniku-hodowcy ziemniaków? Początkowe, długie narracje tej książki bardzo mnie nużyły. Jednak, gdy wczytałam się w ich treść, odkryłam książkę pełną życiowych mądrości i wzruszających historii o ludziach, którzy coś lub kogoś stracili, którzy czuli się samotni, chociaż nie potrafili tego wyrażać… I zakochałam się w tej powieści.

Dlatego, jeśli ktoś na wstępie zakłada, że ta książka, z motywem hodowcy ziemniaków, jest nudna, to muszę go zapewnić, że się myli. Powieść Seni Glaister przede wszystkim podkreśla znaczenie wartości wyższych niż pieniądze, sława czy sukcesy. Podkreśla wartość miłości, przyjaźni i zaufania. Po przeczytaniu jej mam wrażenie, że ma ona w sobie „coś wyjątkowego”. Niesie ona przesłanie, że nie musimy być zawsze najlepsi, ważne jest, byśmy umieli patrzeć wyżej niż czubek własnego nosa, abyśmy dostrzegali także potrzeby drugiego człowieka. 

Niby prosta historia, a tak bardzo poruszająca i motywująca do zmiany.

Zdecydowanie polecam.
Sia

9 komentarzy:

  1. Czasami takie proste z pozoru opowieści są najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba bym nie dała rady z długimi narracjami, ale kto wie? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra recenzja, po ksiazke siegne dzieki Tobie....

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się opis. Chętnie bym przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawa pozycja, dawno nie czytałam nic w tym klimacie, zainteresowałas mnie 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasami ma się ochotę na przeczytanie takiej książki. Dzięki za polecenie. Będę miała na to oko

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię poruszające historie.
    Polecasz, to z chęcią przeczytam.
    Czasami dobrze robi zmiana książek,które czytamy codziennie,na inne.
    Pozdrawiam!
    Irena

    OdpowiedzUsuń
  8. Wartościowa lektura, warto po nią sięgnąć nie tylko w trudniejszym momencie życia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niby właśnie prosta historia, a jednak ma coś w sobie...

    OdpowiedzUsuń