Międzynarodowe Targi Książki w
Krakowie w Centrum
Targowo-Kongresowym EXPO odbyły się prawie tydzień temu, a ja – przez wiele obowiązków i ogrom pracy – piszę o nich dopiero dzisiaj.
Lubię o tym wspominać, że odkąd jestem w Krakowie, od czasu rozpoczęcia swoich
studiów Targi Książki są moim obowiązkowym październikowym wydarzeniem. Czuję
swój blogerski obowiązek, żeby się na nich pojawić, pokazać, zaprezentować –
jakkolwiek banalnie to brzmi. I oczywiście, żeby zrobić jakieś zdjęcia.
W tym roku jednak moja relacja będzie dość krótka, ponieważ byłam tylko w
jednym dniu Targów, w niedzielę. Na szybko przemieściłam się pomiędzy stoiskami
i ludźmi. I doszłam do wniosku, że te Targi robią na mnie coraz mniejsze
wrażenie. Bynajmniej nie jest to związane z ich organizacją, tylko z moimi
osobistymi wymaganiami i oczekiwaniami, które z roku na rok się zmieniają.
Niezbyt wielu pisarzy udało mi się sfotografować, ale to dlatego, że w tym roku
jakoś wyjątkowo nie interesowałam się tym, kto będzie na Targach podpisywał
książki. Po prostu:
przyszłam, zobaczyłam, uwieczniłam na zdjęciach. Obecnie to wydarzenie wydaje
mi się mniej ciekawe i wyczekiwane niż dawniej. Być może powinnam poszukać jakichś
innych inspirujących wydarzeń, o których będę mogła napisać z pasją i
autentycznym zainteresowaniem?
Na razie moją pasją stały się moje drugie studia, na których W KOŃCU czuję się
spełniona. To, o czym obecnie czytam (z obowiązku studenta), jest dla mnie interesujące
i ważne, bo nie czytam tego z przymusu: zdać, zakuć, zaliczyć, zapomnieć, ale naprawdę
sprawia mi to radość.
Relacja, jak zapowiadałam, jest krótka, ale to dopiero początek niespodzianek na moim blogu. Niedługo zobaczycie tu
nową recenzję… Tymczasem, ile się da, korzystajcie z jesiennego słońca!
See you soon.
Sia
Mnie targi cały czas rajcują. Byłam w tym roku na nich od piątku do niedzieli.
OdpowiedzUsuńszkoda ze tak daleko od poznania
OdpowiedzUsuńznam takie osoby, które z dalekich stron też wiele kilometrów przemierzają - specjalnie na Targi...
Usuń