To były
najkrótsze wakacje w moim życiu, ale myślę, że był mi potrzebny taki czas… Poniekąd
nauczyłam się odpowiedzialności, dowiedziałam się, czym jest ciężka praca,
przekonałam się, jak ciężko jest czasami „osiągnąć” to, na czym bardzo nam
zależy. No i przede wszystkim – nie miałam czasu wpaść w moją „wakacyjną
depresję” (mam nadzieję, że „powakacyjnej” nie będzie!).
Te wakacje to
był przede wszystkim „czas cudów”. Po raz kolejny mogłam przekonać się, jak
niesamowicie Pan Bóg działa w moim życiu, jak On to wszystko prowadzi. Można
myśleć, że przesadzam, ale dla mnie to wszystko to były cuda – znalezienie pracy
(w wyjątkowym dniu!) i takie ciepłe przyjęcie ze strony dyrekcji i oddziałowej;
nauka do egzaminu poprawkowego (tak, to, że się uczyłam to też był cud!), tyle pomocnych dłoni od ludzi, z którymi mieszkam,
a także samo zdanie tego egzaminu – to był główny cud tych wakacji. A później –
znalezienie „ekipy”, z którą mogłam pojechać w Tatry i spędzić z nimi niesamowity
czas oraz prowadzić długie, twórcze rozmowy, a także przekonanie, że jeszcze się z
nimi spotkam…
To był piękny
czas,
jednak to wszystko trwało za krótko, te wakacje minęły zbyt szybko i chyba nie zdążyłam
się nimi nacieszyć. Nie zdążyłam się nacieszyć latem i ciepłym słońcem… Teraz w
te ostatnie dni jestem w domu rodzinnym i tylko – tak jak mój kochany kotek – wygrzewam się
przy ciepłym słoneczku, i nawet nie myślę, żeby gdziekolwiek się ruszać.
A przez te wakacje ZERO przeczytanych książek… Gdy uczyłam się do tego poprawkowego
egzaminu, cały czas wmawiałam sobie, że po egzaminie będę miała czas i wszystko
nadrobię. Co prawda, niby zaczęłam czytać dwie książki, ale na ich skończenie
szanse mam niewielkie. Tak sobie tylko marzę, że chciałabym usiąść spokojnie z
książką i nie myśleć o niczym… Ale niestety – przed rozpoczęciem nowego roku
akademickiego mam jeszcze tyle do zrobienia i tyle spraw zaprząta mi głowę L
Ale na pocieszenie dla siebie i dla Was mam przepiękne
zdjęcia – prosto z Tatr! Pięknie tam, prawda? J
Widocznie tak miało być. Wszystko jest po coś.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! Wczoraj wróciłem z Zakopanego i ośnieżone szczyty w blasku słońca to coś fantastycznego! Poprzednie dni, mocno deszczowe też miały swój klimat... Gratulacje znalezienia pracy i pozytywnych zmian w życiu! :)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki! Ja ostatnio byłam w Bieszczadach i również mi się bardzo podobało, choć góry są trochę niższe. Na najbliższy rok chcę jeszcze pojechać sobie na Chorwację razem z rodziną do Dubrownika, bo jest to bardzo piękne miasto.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuń