Tegoroczni maturzyści z pewnością zadawali sobie to pytanie nie raz. Pewnie większość spodziewało się, że na egzaminie dojrzałości pojawi się „coś” z tej, niezwykle „uwielbianej” przez uczniów, lektury z gwiazdką.
Słuchając opinii swoich rówieśników na temat tej książki najczęściej spotykałam się ze stwierdzeniem, że książka ta jest nudna, nie ciekawa, bez sensu i – przede wszystkim – jest trudna. Wiele osób nawet czytając bardzo dokładne opracowania tej lektury nie było w stanie zrozumieć, o co chodzi z tą „formą”, „gębą”, „pupą” i „łydką”. Powiem prosto z mostu - dla nie całe to „niezrozumienie” jest dość niezrozumiałe. Sama, co prawda, przeczytałam, i książkę, i różne streszczenia, ale zdecydowanie jestem zdania, że szczególnie tej książki nic nie zastąpi.
Przyznam się, że czytając powieść Gombrowicza także miałam wiele takich momentów, gdy mówiłam sobie, że jest ona dość nudna, niezrozumiana, a nawet bezsensowna. Wszystko jednak zmieniło się w momencie, gdy zaczęłam „rozważać” treść tej książki, tzn. odczytywać ją właśnie pod kątem „gęby”, „łydki” i „pupy”, nie czytając bezmyślnie – „ żeby tylko skończyć”.
Głównym bohaterem powieści „Ferdydurke” jest Józio. Ale kim właściwie jest ten Józio? Stając w obliczu wyzwania, by odpowiedzieć na to pytanie, robię się cała zielona. Główny bohater z pewnością ma niejedno oblicze. Na początku poznajemy go jako trzydziestoletniego mężczyznę (i w rzeczywistości ma on tyle lat), jednak wszyscy uważają, że jest on dość niedojrzały jak na swój wiek. Na początku, książkę, którą napisał krytykują jego ciotki, później krytykuje ją także profesor Pimko, ale czy rzeczywiście ta jego książka jest taka zła, i, czy – tak jak twierdzą inni – świadczy ona o jego niedojrzałości? Otóż ,moim zdaniem, książka Józia wcale nie musiała świadczyć o jego niedojrzałości; najprawdopodobniej zawierała ona treści, które dla dorosłych ludzi – pod wpływem uważania się za „lepszych”, posiadających większą wiedzę – po prostu były niezrozumiałe (zresztą tak jak dla niektórych cała „Ferdydurke”).
<Zresztą, tak jak w przypadku Józia, również dzieje się z dzisiejszymi młodymi debiutantami; nie rozumiejąc, co chce przekazać nam autor, po prostu go krytykujemy, wyśmiewamy, a nawet mówimy, że „nieciekawie pisze”. Ale oczywiście mamy prawo mieć własne zdanie.>
Później postać Józia jawi nam się bardzo różnie. Na początku stara się on, pomimo uznania go za niedojrzałego, ciągle być sobą, czyli tzw. „trzydziestakiem”, z czasem jednak powoli zaczyna się zmieniać. Ale długo by opisywać, najlepiej przeczytać samemu. Najprościej mówiąc, główny bohater, w pewnym sensie, stale „przystosowuje się do otoczenia”. O czym może świadczyć między innymi najpopularniejszy cytat z „Ferdydurke”:
„(…)nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę, a przed człowiekiem schronić się można jedynie w objęcia innego człowieka. Przed pupą zaś w ogóle nie ma ucieczki”.
Moim zdaniem ta lektura jest jedną z ciekawszych lektur szkolnych, choć zdaniem wielu osób jest zupełnie przeciwnie. Ale wydaje mi się, że jest to kwestia zrozumienia i skupienia w trakcie czytania. Rzeczywiście powieść Gombrowicza wymaga dużego zaangażowania w czytaniu; czytając ją powinniśmy jednocześnie zastanawiać się nad „głębszym sensem” tekstu. Może brzmi to trochę filozoficznie, ale tak jest. I właśnie w momencie, gdy będziemy starali się zrozumieć tę książkę, może stać się ona naprawdę ciekawa.
Ale może się mylę. W rzeczywistości każdego z nas „zachwyca” coś innego. Może wielu „antyfanów” Gombrowicza „zachwyca” się „Mistrzem i Małgorzatą”, czyli powieścią, która z kolei mnie „nie zachwyca”?
Każdy lubi coś innego, ale ja mimo wszystko zawsze będę polecała tę książkę licealistom. Mnie się spodobała, bo nie czytałam jej z przymusu, więc może komuś innemu - stosując się do zasady „nie z przymusu” - ta książka również się spodoba.
Zapraszam do dyskusji,
Sia
Nice photo :)
OdpowiedzUsuńBLOG M&MFASHIONBITES : http://mmfashionbites.blogspot.gr/2015/10/one-last-time.html
Maria V.
A ja muszę wrócić do tego dzieła ponownie. Czytałam bowiem tę książkę w liceum.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię, pamiętam jeszcze ze szkolnych lat <3
OdpowiedzUsuńmyślę, że to jest tak, że do wielu książek trzeba dojrzeć...obserwuję to u siebie...
OdpowiedzUsuńCzytalam i mi sie podobala:P
OdpowiedzUsuńNie lubiłam tej książki.
OdpowiedzUsuńBardzo dawno czytałam tę książkę, niestety niewiele z niej pamiętam. To znak, aby do niej wrócić :)
OdpowiedzUsuńChociaż za Gombrowiczem nie przepadam, to ta książka jest dla mnie bardzo ważna ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Nie znam książki, ale napewno cieawa :D
OdpowiedzUsuńhttp://julia-skorupka.blogspot.com/2015/10/jestes-mna-jestes-nikim.html
to ja właśnie należę do tej grupy, którą wspomniałaś na końcu - zachwycam się "Mistrzem i Małgorzatą", a do "Ferdydurke" podchodzę z ogromnym dystansem. podejrzewam jednak, że ma to związek z faktem, że moja polonistka uwielbiała tę książkę i męczyła nas nią baardzo długo. a to niestety zdecydowanie bardziej zniechęca niż zachęca. ale może kiedyś jeszcze dam jej szansę i wrócę do niej. ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie.
Lektura dopiero przede mną. Normalnie, często zmuszając się, czytam wszystkie lektury - zobaczymy jak wyjdzie z tą książką ;) Dzięki Twojemu postu już mniej więcej mogę się przygotować do tego, co będzie mnie czekać :)
OdpowiedzUsuń