Pewnie od czasu do czasu każdemu zdarza
się „zachwycać” jakimś świętym. Podziwiamy świętego za to, jakim był
człowiekiem, za jego ufną i pokorną postawę, za oddanie Bogu, ale także
zachwycamy się cudami, które czynił (a czasami po śmierci czyni nadal) na
chwałę Stwórcy. Takim świętym, wzbudzającym zachwyt, bezwątpienia jest św.
Charbel, którego żywot wart jest napisania niejednej książki.
„W samotności podjął decyzję, której mimo przeszkód konsekwentnie się trzymał”.
*
Święty
Charbel, a właściwie Józef Makhlouf, pochodził z małego miasteczka, w którym
ludzie żyli skromnie i pobożnie (większość z nich należała do Kościoła
maronickiego, katolickiego Kościoła wschodniego). Józef od dzieciństwa
wychowywał się w bardzo religijnej atmosferze. Po śmierci jego ojca, matka
Józefa wyszła ponownie za mąż – za mężczyznę, który był proboszczem. Ponadto
stryj Józia był diakonem, a jego wujowie – zakonnikami emiratami. Takie
dojrzewanie w klimacie Bożej obecności z pewnością przyczyniło się do później
decyzji Józefa – o całkowitym zawierzeniu się Bogu i nieustannym obcowaniu z
Nim.
Jednak
powyższy opis to tylko ogólne przedstawienie św. Charbela. Dość szczegółową
biografię ów świętego pt. „Światło z
Libanu. Święty Charbel” napisała Małgorzata
Bilska, socjolog i publicystka, która wcześniej wydała także książkę o św.
Ricie, której kult również jest bardzo rozpowszechniony w Libanie. Autorka
swoją książkę podzieliła na trzy części: pierwsza część opowiada o życiu mnicha
Charbela – od wczesnego dzieciństwa, aż do śmierci – część druga związana jest
z procesem beatyfikacji i kanonizacji Charbela; z cudami mającymi miejsce po
jego śmierci, tj. światło wydobywające się z jego grobu, wypływający z jego
ciała oleisty „pot” czy pojawianie się w snach ludzi i uzdrawianie ich.
Natomiast część trzecia to wspomnienia napisane przez różne osoby.
„Kiedy człowiek bierze słowa Ewangelii serio i dosłownie, uda Bogu
całkowicie i tylko na Nim polega, jest zdolny do rzeczy po ludzku niemożliwych.”
**
O
ile pierwsza część książki zrobiła na mnie spore wrażenie (ascetyczna postawa i
pokora Charbela powinny być wzorem do naśladowania dla każdego katolika), o
tyle część druga trochę mnie zdezorientowała i… znużyła. W drugiej części opisanych
jest wiele cudów i anegdot dotyczących św. Charbela (choć nie tylko jego).
Wiele „uczynionych przez niego” cudów wydaje się bardzo prawdopodobnych, choć
są też takie, które zostają odrzucone przez Kościół rzymskokatolicki; z jednej
strony mówi się, że cuda czy uzdrowienia nie świadczą w stu procentach o świętości,
z drugiej – wzbudzają zachwyt… Po przeczytaniu tej części książki miałam lekki
mętlik w głowie – jak odróżnić cuda prawdziwe od fałszywych? Może lepiej w
ogóle je ignorować? Ale co, jeśli zignoruje się „prawdziwy”, ważny dla społeczeństwa
cud?
Część
trzecia to wspomnienia. Wspomnienia różnych osób. Jednych ze św. Charbelem
łączy więcej, innych mniej, ale każda z tych osób przekazuje czytelnikowi coś wartościowego,
budującego. Jedni opowiadają o życiu w pustelni, inni o cudach, jakie spotkały
ich za wstawiennictwem świętego, a jeszcze inni opowiadają po prostu o Libanie,
miejscu, w którym żył św. Charbel… Ale wszystkie te historie warto poznać.
„Było wiele powodów, dla których Charbel chciał iść do
eremu. Bóg zawołał go po imieniu. (…) Charbel szedł drogą radykalną, która nie
jest dla wszystkich. Ewangelia jest jednak dla ludzi z charakterem, nikt nie
obiecywał, że będzie łatwo.” ***
Tak
samo jak nie jest przypadkiem, że pani Małgorzata Bilska napisała tę książkę,
tak sam nie jest przypadkiem, że trafiła ona w moje ręce. „Zdobyłam” ją na
wymianie na Targach Książki w Krakowie, choć miałam na tę wymianę nie iść – bo to
była niedziela i jakoś tak głupio mi było pójść… Ostatecznie jednak – tylko ze
względu na tę wymianę – postanowiłam iść. Powiedziałam sobie, że idę tam z
Jezusem, i idzie z nam jeszcze… śp. o. Jan Góra, człowiek, którego darzę
szacunkiem, który wiele mnie nauczył i nadal mnie uczyć… I teraz widzę
działanie Pana Boga! Książka napisana przez panią Małgorzatę Bilską jest
dedykowana właśnie o. Janowi Górze… Napisał do niej jedno wspomnienie – o św.
Charbelu „jamneńskim”– rekomendacji na tył okładki nie zdążył napisać…
Dlatego,
pomimo iż ta książka lekko mnie odstraszała, cieszę się, że mogłam ją
przeczytać. Dzięki autorce poznałam nowego świętego, którego bez wątpienia
warto znać. Święty Charbel jest patronem od spraw po ludzku beznadziejnych. My,
ludzie, często znajdujemy się w takich „beznadziejnych” sytuacjach, więc z
pewnością warto mieć takiego patrona za orędownika. Gorąco polecam tę książkę J
Sia
_________________________
*Małgorzata
Bilska „Światło z Libanu. Święty Charbel”, str. 34
**
Tamże, str. 46
***
Tamże, str. 84
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz