Historie bywają
różne, choć te najbardziej „krzykliwe”, niewiarygodne, interesują nas
szczególnie. Za każdą historią stoi jednak człowiek – ze swoją wrażliwością,
przeżyciami, troskami, chwilami radości… Aby zrozumieć jego losy, trzeba umieć
szukać odpowiedzi w każdym możliwym źródle.
W reportażu „Byłam katolickim księdzem” Tomasz Maćkowiak przedstawia czytelnikowi intrygującą
– dla niektórych ciekawą, dla innych szokującą – historię Ludmily Javorovej,
kobiety, która w 1970 roku w Czechach została wyświęcona na księdza
katolickiego.
„Dla katolika sama sucha informacja, że biskup święci
kobiety na księży, brzmi tak groteskowo, że ludzi odruchowo parskają śmiechem.
Takie się to wydaje nienormalne, takie dziwne, nienaturalne…” (s. 173)
W drugiej połowie XX wieku w Czechach zaczął funkcjonować
tzw. Kościół podziemny. „Legalnie” działające seminaria zostały zamknięte,
dlatego też klerycy, pragnący zostać księżmi, uczęszczali na spotkania i
wykłady do wspólnot działających w ukryciu. I także w ukryciu przyjmowali
później święcenia. Jedna z takich wspólnot została założona przez biskupa
Felixa Marię Davídka,
który potem „potajemnie” wyświęcił wielu nowych księży. Wśród tych nowo
wyświęconych księży były także kobiety.
Jedną z tych kobiet była Ludmila Javorová, której
poświęcony został ten reportaż. Tomasz Maćkowiak przedstawia czytelnikowi życie
Ludmily, rozpoczynając od dzieciństwa i kończąc na czasach współczesnych.
Dzisiaj Ludmila oficjalnie już nie jest księdzem, żyje nieco w ukryciu i nie
udziela wywiadów. Ciekawość jest jednak cechą ludzką, więc jej losy nadal
interesują wielu.
Gdy zaczęłam czytać tę książkę, byłam pozytywnie do niej
nastawiona. W końcu temat jest niecodzienny – osobiście wcześniej nie słyszałam
ani o kobiecie będącej księdzem katolickim, ani o podziemnym Kościele w
Czechach. Gdy jednak dotarłam do ostatnich stron reportażu, nieco byłam
rozczarowana. Spodziewałam się więcej szczegółów, zwłaszcza więcej szczegółów o
samej Ludmile Javorovej, która jest – a przynajmniej w założeniu autora miała
być – główną bohaterką tego reportażu. Zabrakło mi w nim informacji „z pierwszej ręki”, od samej
Ludmiły, która mogłaby wyjaśnić czytelnikowi swoją historię i być może
pozwoliłaby ją lepiej zrozumieć.
Ludmila Javorová swoja historię opowiedziała wcześniej dwóm
osobom, którzy później jej wspomnienia rozpowszechnili w książkach. W Polsce
historię czeskiej kobiety będącej księdzem katolickim spróbował przybliżyć
czytelnikom Tomasz Maćkowiak, któremu ona niestety odmówiła wywiadu. I właśnie
to, jako czytelniczkę tego reportażu, mnie zabolało. Ale może Ludmila już
wszystko powiedziała i nie chce już więcej powracać do tego tematu? W końcu,
jak sama stwierdziła: „Mężczyźni już mieli wystarczająco dużo okazji, żeby mnie
posłuchać” (s. 202).
Ostatecznie jednak, pomimo mojego subiektywnego odczucia
braku tego wywiadu, uważam, że reportaż ten wart jest poznania. Przedstawia on
historię kobiety, która wychowała się w pobożnej rodzinie, pragnęła być siostrą
zakonną, a została… księdzem. Ta historia trochę szokuje, ale autor, dzięki
wnikliwej analizie dostępnych dokumentów archiwalnych oraz innych źródeł,
próbuje ją czytelnikowi nieco przybliżyć i wyjaśnić. I myślę, że mu się to
udaje. Książka dodatkowo wzbogacona jest zdjęciami z archiwum Ludmily, pochodzącymi z różnych okresów, które prezentują ją oraz osoby z jej najbliższego otoczenia.
Myślę, że tę historię warto znać.
Sia
„Kiedyś córka [Ludmila Javorová] zapytała ojca: «Tatusiu, dlaczego dziewczynki nie mogą być księżmi?». Nawet nie
podniósł oczu znad gazety, machinalnie odpowiedział: «Pomódl się o to, może
kiedyś…»” (s. 50)
* Wszystkie przywołane cytaty pochodzą z książki: Tomasz
Maćkowiak, Byłam katolickim księdzem.
Historia Ludmily Javorovej, kobiety wyświęconej w Czechach”, Wydawnictwo
Znak, Kraków 2022.
Ciekawa jestem tej historii, zupełnie jak pójście pod prąd, intrygujące, tym bardziej, że prawdziwe.
OdpowiedzUsuńTak jak piszesz - historie krzykliwe przyciągają uwagę. Niewątpliwie intrygująca jest historia kobiety-księdza w kościele rzymskokatolickim. Warto jednak sięgnąć głębiej, żeby poznać fakty nie tylko z jednej strony. Wspólnota Koinótes i tzw. kościół Davidkowy (od nazwiska twórcy) to swego rodzaju "sekta", która działała nielegalnie bez akceptacji Stolicy Apostolskiej.
OdpowiedzUsuńNa pewno jest to coś innego, jestem ciekawa tego wydania na faktach.
OdpowiedzUsuń