Drodzy,
dokładnie tydzień temu, 12 lutego, minęło dziewięć lat odkąd prowadzę tego bloga!
Oczywiście przez moje nieogarnięcie zupełnie o tym zapomniałam, a uświadomiłam to
sobie przypadkiem, czytając mój pierwszy wpis na tym blogu (i sprawdzając, jak
wiele robiłam kiedyś błędów, i jakie pisałam głupoty – sic!). Zapraszam Was do przeczytania moich krótkich wspomnień i refleksji z tych pięknych dziewięciu lat.
Okazuje się, że od czasu założenia tego bloga u mnie i w moim myśleniu
niewiele się zmieniło. Nadal jestem tą samą niepoważną optymistką, przeważnie uśmiechniętą (jakkolwiek dziwnie
to brzmi, ale właśnie tak napisałam w moim pierwszym wpisie). Tym, co niezaprzeczalnie
zmieniło się w moim życiu, jest to, że przybyło mi kilka lat (dokładnie dziewięć!)
i zyskałam wiele zmarszczek od tego, co przeważnie lubię robić, czyli od
uśmiechania się :)
I to, co jeszcze się zmieniło, to postrzeganie moich „marzeń”.
Kilka miesięcy temu oficjalnie powiedziałam sobie, że już chyba nie mam marzeń –
to największe już chyba osiągnęłam (w każdym razie na pewno go „dotknęłam”)
i myślę, że na ten moment koniec z marzeniami. Natomiast w nowym roku postanowiłam
sobie, że chciałabym być szczęśliwa i tak naprawdę jest to mój jedyny cel na ten rok. A co będzie
dalej… Właściwie nie wiem, czy coś „dalej” jeszcze jest, ale jeżeli moja wiara
całkiem jeszcze nie zgasła, to coś dalej też powinno być. Na razie o tym nie
myślę. Żyję dniem dzisiejszym, z nową dewizą na ustach: będzie dobrze.
W następnym wpisie pokaże Wam, co teraz czytam (czyli stos
książek, który doprowadza mnie do czarnej rozpaczy) i jakie nowe muzyczne
nowości odkryłam ostatnio w zasobach internetu.
A wcześniej będzie jeszcze recenzja książki „Kłopoty w raju” – prawie o tym zapomniałam – ale recenzja już czeka na publikacje.
Trzymajcie się ciepło, już prawie wiosennie,
Sia
Gratuluję! Uświadomiłaś mi, że w przyszłym miesiącu mój blog też będzie miał 9 lat! Ale to zleciało...
OdpowiedzUsuń