Zmiany bywają trudne. Jednak wiążą się one z naturalnym rozwojem. Chcąc
wejść w kolejny etap rozwojowy, trzeba odważyć się zrobić coś, co jest dla nas
nowe, czego nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy. Jeżeli stale żyjemy w lęku,
ograniczani przez drugą osobę, możemy bać się tych zmian, traktować je jako
potencjalne zagrożenie. Jednak to właśnie ZMIANA otwiera nowy etap w naszym
życiu. Czy ten etap będzie lepszy? Tego dowiemy się tylko, gdy odważmy się
spróbować czegoś nowego, nieznanego… Właśnie na taki pierwszy krok ku zmianie
zdecydowała się Marianne, główna bohaterka książki „Księżyc nad Bretanią” Niny George.
„Szczęście
jest wtedy, gdy kochamy to, czego potrzebujemy, i potrzebujemy to, co kochamy.
I dostajemy to” (s. 332).
Marianne to sześćdziesięcioletnia kobieta, która nie czuje się w swoim
życiu szczęśliwa. Przez 40 lat żyła w małżeństwie z człowiekiem, który
ograniczał ją finansowo, nie pozwalał jej robić tego, na co miała ochotę, czuła
się przy nim niezaradna jak dziecko. Ponadto przez 10 lat opiekowała się chorą
matką od której nigdy nie otrzymała wdzięczności za swoją pomoc, wręcz
przeciwnie – matka odwdzięczała się jej krzykiem.
Gdy była w Paryżu, postanowiła umrzeć. Miała dość swojego życia, a nie miała
odwagi dokonać w nim zmiany. Skoczyła z mostu i dopiero wtedy poczuła prawdziwą
wolność… Śmierć jednak nie była jej dana. Została uratowana, dostała drugą
szansę, którą postanowiła wykorzystać, wyruszając w podróż do portu w Kerdruc.
Może właśnie to będzie jej małym krokiem ku wielkiej zmianie. Jak potoczy się jej życie, w obcym kraju, w zupełnie nowym miejscu?
Powieść ta jest pełna przesądów i wiary w bóstwa, w magię, a „wolna miłość”
i posiadanie wielu kochanków jest w niej czymś normalnym… nie popieram tego.
Jednak pomiędzy tymi scenami, odkryłam piękno kobiety – jakby samą siebie –
która choć boi się zmiany, w głębi serca pragnie być naprawdę szczęśliwą i
kochaną. To ta książka otworzyła mi oczy. Na miłość, o którą trzeba walczyć, na
szczęście, na które każdy zasługuje, i na odwagę, by dokonać zmiany, by poznać
samą siebie, odsłonić swoje prawdziwe oblicze – ze swoimi pragnieniami,
marzeniami, tajemnicami…
Już dawno żadnej książki nie czytało mi się tak dobrze. Chyba potrzebowałam
tego, żeby przeczytać coś lekkiego, coś… „nie psychologicznego”. A jednak i tak
znalazłam w tej powieści elementy psychologiczne. Nie da się ukryć, że każdy
człowiek posiada inną psychikę, własną osobowość, temperament, które
pozwalają zrozumieć nasze zachowanie w określonych sytuacjach. Być może mój
umysł jest zbyt „przesiąknięty” wiedzą psychologiczną i ciężko mu już myśleć w
innych kategoriach… To jednak nie zmienia faktu, że czytając powieść Niny
George, nie nudziłam się ani przez chwilę – wciągnęła mnie tak bardzo, że jak
najszybciej chciałam poznać zakończenie tej historii.
Czasami łzy mówią o pragnieniach
naszego serca, więcej niż my sami.
Sia
Motyw podróży chyba jest wpisany w naszą zwyczajnie ludzką potrzebę zmiany, pielgrzymowanie czy droga ku czemuś lepszemu. Kiedy zobaczyłam tytuł bardziej spodziewałam się miłego czytała z ładnymi widokami w tle a tutaj taka miła niespodzianka, myślę że mnie przekonałaś do tej książki.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twojej opinii jestem bardzo ciekawa, co kryje się na kartach tej powieści. Myślę, że mogłaby to być miła odmiana od kryminałów i thrillerów, po które sięgam najczęściej :)
OdpowiedzUsuńZmiany niekiedy są konieczne. Tak sobie pomyślałem, że D=dużo osób żyje tak jak bohaterka tej powieści.
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta książka
OdpowiedzUsuńRaczej na razie nie dla mnie :D
OdpowiedzUsuń