czwartek, 18 lipca 2019

Nina George – „Księżyc nad Bretanią”



Zmiany bywają trudne. Jednak wiążą się one z naturalnym rozwojem. Chcąc wejść w kolejny etap rozwojowy, trzeba odważyć się zrobić coś, co jest dla nas nowe, czego nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy. Jeżeli stale żyjemy w lęku, ograniczani przez drugą osobę, możemy bać się tych zmian, traktować je jako potencjalne zagrożenie. Jednak to właśnie ZMIANA otwiera nowy etap w naszym życiu. Czy ten etap będzie lepszy? Tego dowiemy się tylko, gdy odważmy się spróbować czegoś nowego, nieznanego… Właśnie na taki pierwszy krok ku zmianie zdecydowała się Marianne, główna bohaterka książki „Księżyc nad Bretanią” Niny George.

„Szczęście jest wtedy, gdy kochamy to, czego potrzebujemy, i potrzebujemy to, co kochamy. I dostajemy to” (s. 332).

Marianne to sześćdziesięcioletnia kobieta, która nie czuje się w swoim życiu szczęśliwa. Przez 40 lat żyła w małżeństwie z człowiekiem, który ograniczał ją finansowo, nie pozwalał jej robić tego, na co miała ochotę, czuła się przy nim niezaradna jak dziecko. Ponadto przez 10 lat opiekowała się chorą matką od której nigdy nie otrzymała wdzięczności za swoją pomoc, wręcz przeciwnie – matka odwdzięczała się jej krzykiem.
Gdy była w Paryżu, postanowiła umrzeć. Miała dość swojego życia, a nie miała odwagi dokonać w nim zmiany. Skoczyła z mostu i dopiero wtedy poczuła prawdziwą wolność… Śmierć jednak nie była jej dana. Została uratowana, dostała drugą szansę, którą postanowiła wykorzystać, wyruszając w podróż do portu w Kerdruc. Może właśnie to będzie jej małym krokiem ku wielkiej zmianie. Jak potoczy się jej życie, w obcym kraju, w zupełnie nowym miejscu?

Powieść ta jest pełna przesądów i wiary w bóstwa, w magię, a „wolna miłość” i posiadanie wielu kochanków jest w niej czymś normalnym… nie popieram tego. Jednak pomiędzy tymi scenami, odkryłam piękno kobiety – jakby samą siebie – która choć boi się zmiany, w głębi serca pragnie być naprawdę szczęśliwą i kochaną. To ta książka otworzyła mi oczy. Na miłość, o którą trzeba walczyć, na szczęście, na które każdy zasługuje, i na odwagę, by dokonać zmiany, by poznać samą siebie, odsłonić swoje prawdziwe oblicze – ze swoimi pragnieniami, marzeniami, tajemnicami…

Już dawno żadnej książki nie czytało mi się tak dobrze. Chyba potrzebowałam tego, żeby przeczytać coś lekkiego, coś… „nie psychologicznego”. A jednak i tak znalazłam w tej powieści elementy psychologiczne. Nie da się ukryć, że każdy człowiek posiada inną psychikę, własną osobowość, temperament, które pozwalają zrozumieć nasze zachowanie w określonych sytuacjach. Być może mój umysł jest zbyt „przesiąknięty” wiedzą psychologiczną i ciężko mu już myśleć w innych kategoriach… To jednak nie zmienia faktu, że czytając powieść Niny George, nie nudziłam się ani przez chwilę – wciągnęła mnie tak bardzo, że jak najszybciej chciałam poznać zakończenie tej historii.

Czasami łzy mówią o pragnieniach naszego serca, więcej niż my sami.
Sia

5 komentarzy:

  1. Motyw podróży chyba jest wpisany w naszą zwyczajnie ludzką potrzebę zmiany, pielgrzymowanie czy droga ku czemuś lepszemu. Kiedy zobaczyłam tytuł bardziej spodziewałam się miłego czytała z ładnymi widokami w tle a tutaj taka miła niespodzianka, myślę że mnie przekonałaś do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po przeczytaniu Twojej opinii jestem bardzo ciekawa, co kryje się na kartach tej powieści. Myślę, że mogłaby to być miła odmiana od kryminałów i thrillerów, po które sięgam najczęściej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zmiany niekiedy są konieczne. Tak sobie pomyślałem, że D=dużo osób żyje tak jak bohaterka tej powieści.

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej na razie nie dla mnie :D

    OdpowiedzUsuń