poniedziałek, 29 października 2018

Augusto Cury – „Najszczęśliwszy człowiek w historii”

Augusto Cury

Jest wiele osób, które zadają sobie pytanie: „Czy w dzisiejszym świecie można być naprawdę szczęśliwym i naprawdę wolnym człowiekiem”? W dobie internetu, ciągłego pośpiechu, gonitwy za dobrze płatną pracą i popularnością łatwo jest zapomnieć o sobie samym. Zapominamy o swoich emocjach i o swoich wewnętrznych potrzebach, a o pokoju wewnętrznym… chyba niewiele osób zdaje sobie sprawę, że coś takiego rzeczywiście istnieje.

„(…) nawet jeśli nie doświadczamy samotności w społeczeństwie i samotności porzucenia przez siebie samych, wszyscy jesteśmy samotni, wszyscy jesteśmy sami, wszyscy żyjemy w wirtualnej bańce” (s. 124)

Marco Polo, znany psychiatra, naukowiec, wykładowca akademicki, niegdyś zdeklarowany ateista, postanawia przeanalizować inteligencję Jezusa na postawie Ewangelii. Na początku podchodzi do problemu z dystansem, jednak to, co odkrywa, okazuje się czymś, co zmienia – a przede wszystkim poszerza – jego myślenie. To, że Jezus był inteligentny, jest oczywiste dla ludzi wierzących, jednak dogłębna analiza Jezusa, której dokonał Marco Polo, rzuca światło na to, jaki naprawdę był Jezus z Nazaretu – nie jako postać biblijna, ale jako prawdziwy Człowiek.

W drugiej części sagi napisanej przez Augusto Cury’ego „Najszczęśliwszy człowiek w historii” Marco Polo postanowił ściślej zastanowić się nad ośmioma błogosławieństwami, które Jezus wygłosił podczas Kazania na Górze. Bohater książki analizuje je pod kątem psychologicznym, a parafrazuje je w taki sposób, że z pewnością nie jednego czytelnika zadziwi to, że dobrze wszystkim znane błogosławieństwa, mogą być tak trafnie parafrazowane, dostarczając zupełnie nowej perspektywy patrzenia na problem. Na przykład: „Szczęśliwi ci, którzy są spokojni, którzy sami tworzą swoje myśli (…), aby wydobywać piękne i nieznane wcześniej rzeczy spod gruzów codziennej rutyny” ® w odniesieniu do błogosławieństwa „Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię”(s. 180).

Co w tej książce najbardziej mnie zadziwiło? Najbardziej chyba to, że dała mi ona możliwość innego spojrzenia na sprawy, o których już wiedziałam, które wydawały mi się oczywiste. Augusto Cury przedstawia historię najszczęśliwszego człowieka na świecie, Jezusa, z ogromną otwartością, w taki sposób, że jego tekst potrafi zainspirować każdego współczesnego czytelnika do zmiany nastawienia i życia pełnią szczęścia.

I to było dokładnie to, czego potrzebowałam, żeby uśmiech choć na chwilę zagościł na mojej twarzy. Przytłoczona wieloma pilnymi sprawami, zmartwieniami, ciągłym pośpiechem – ta książka przypomniała mi, że coś takiego jak „prawdziwe szczęście” nie musi być chwilowym stanem, ale powinno być stylem życia każdego człowieka; pokazała mi, jak na nowo mam cieszyć się obecną chwilą. Nie narzekać, nie bać się – tylko iść do celu, bez lęku. Uczy, jak uwolnić się od „otyłości emocjonalnej” – czyli nieustanego „karmieniem się” negatywnymi emocjami. Zdecydowanie warto znać tę serię – mnie ona bardzo zafascynowała!

Sia

1 komentarz:

  1. Utrzymywanie szczęścia jako stylu życia - podoba mi się takie podejście.

    OdpowiedzUsuń