środa, 28 lutego 2018

Renée Bonneau – „Requem dla młodego żołnierza Monte Cassino”



Wojna nigdy nie prowadzi do niczego dobrego. Nawet jeśli żołnierze walczą w obronie niepodległości czy „w imię Boga” – wojna zawsze niesie za sobą ofiary niewinnych ludzi, którzy często mają rodziny, dzieci, którzy nade wszystko pragną żyć. Obraz tego, jak okrutne skutki może nieść za sobą wojna, został przedstawiony przez Renée Bonneau w książce pt. „Requiem dla młodego żołnierza Monte Cassino”.


„Odbierając mi wzrok, Bóg dał mi łaskę skupienia się na najważniejszym: medytacji i modlitwie” (s. 27)

Do klasztoru cystersów w Casamari trafiało wielu rannych niemieckich żołnierzy. Jednych udawało się uratować, inni niestety umierali. Wśród tych żołnierzy, którzy trafili do tego klastoru, był także Franz. Ten młody człowiek przed wojną zaczął studia muzyczne, uczył się grać na wiolonczeli… Wojna jednak odebrała mu muzykę, którą tak bardzo kochał. W klasztorze opiekował się nim mnich Matteo, który jako jedyny w klasztorze znał język niemiecki, choć obaj często rozumieli się bez słów. Byli dla siebie wsparciem na ten okrutny czas wojny i cierpienia, które ona zadała.

„Requiem dla młodego żołnierza Monte Cassino” nie jest to opowiadanie w pełni oparte na faktach, choć Franz rzeczywiście był opatrywany przez cystersów i został pochowany na cmentarzu przy ich klasztorze w Casamari. Być może ta historia, opisana przez Renée Bonneau, znacząco różni się od tego, jak było naprawdę, może Franz wcale nie planował być muzykiem i opiekował się nim ktoś o innej osobowości niż ojciec Matteo, ale historia ta bez wątpienia wiele uczy… Ukazuje ona cierpienie młodego człowieka, który musiał zostawić to, co kochał: muzykę, całą swoją rodzinę, a także przyjaźń z włoskim mnichem, który powinien go nienawidzić, bo przecież na wojnie przez Niemców została zabita jego rodzina. Niemcy zniszczyli klasztor na Monte Cassino, a włoscy mnisi pomimo głęboko schowanej urazy starali się im pomóc; próbowali zapomnieć otrzymane rany…

Opowiadanie to jest krótkie, ale za to głęboko poruszające. Cały czas podczas czytania zachwycał mnie styl i lekkie pióro autorki tej książki. Autorka w niesamowicie prosty sposób przekazała tak wzruszającą i pełną refleksji historię, która na pewno pozostanie w mojej pamięci na długo. Polecam tę książkę każdemu.

Sia

3 komentarze:

  1. Krótkie, ale poruszające. I to mnie mocno zachęca. Zapisuję sobie ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie przepadam ostatnio za takimi tematami, ale tytuł sobie zanotuję, bo czasem nachodzi mnie ochota, żeby właśnie coś w tym stylu przeczytać. ;)
    pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście opowiadanie choć krótkie, musi naprawdę poruszać. Już sam jego opis mnie zachęca, choć na ogół baardzo rzadko czytam książki osadzone w klimatach wojennych.
    Przy okazji chciałabym cię zaprosić do wypełnienia ankiety dla blogerów książkowych - wyniki posłużą mi przy pisaniu pracy dyplomowej, dlatego to dla mnie dosyć ważne! Bardzo bym prosiła.
    https://docs.google.com/forms/d/e/1FAIpQLScEMA4KFwdwDaoQ5oUZ6vCmbI2HvVOkM0Y0deGMNYAF9eyK4A/viewform?c=0&w=1

    Pozdrawiam
    #SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń