Wojna
nigdy nie prowadzi do niczego dobrego. Nawet jeśli żołnierze walczą w obronie
niepodległości czy „w imię Boga” – wojna zawsze niesie za sobą ofiary
niewinnych ludzi, którzy często mają rodziny, dzieci, którzy nade wszystko
pragną żyć. Obraz tego, jak okrutne
skutki może nieść za sobą wojna, został przedstawiony przez Renée Bonneau w
książce pt. „Requiem dla młodego żołnierza Monte Cassino”.
„Odbierając mi wzrok, Bóg dał mi łaskę
skupienia się na najważniejszym: medytacji i modlitwie” (s. 27)
Do
klasztoru cystersów w Casamari trafiało wielu rannych niemieckich żołnierzy.
Jednych udawało się uratować, inni niestety umierali. Wśród tych żołnierzy, którzy trafili do tego klastoru, był także
Franz. Ten młody człowiek przed wojną zaczął studia muzyczne, uczył się grać na
wiolonczeli… Wojna jednak odebrała mu muzykę, którą tak bardzo kochał. W
klasztorze opiekował się nim mnich Matteo, który jako jedyny w klasztorze znał
język niemiecki, choć obaj często rozumieli się bez słów. Byli dla siebie
wsparciem na ten okrutny czas wojny i cierpienia, które ona zadała.
„Requiem dla młodego żołnierza Monte
Cassino” nie jest to opowiadanie w pełni oparte na faktach, choć Franz rzeczywiście był opatrywany przez
cystersów i został pochowany na cmentarzu przy ich klasztorze w Casamari.
Być może ta historia, opisana przez Renée Bonneau, znacząco różni się od tego,
jak było naprawdę, może Franz wcale nie planował być muzykiem i opiekował się
nim ktoś o innej osobowości niż ojciec Matteo, ale historia ta bez wątpienia wiele uczy… Ukazuje ona cierpienie młodego
człowieka, który musiał zostawić to, co kochał: muzykę, całą swoją rodzinę,
a także przyjaźń z włoskim mnichem, który powinien go nienawidzić, bo przecież
na wojnie przez Niemców została zabita jego rodzina. Niemcy zniszczyli klasztor
na Monte Cassino, a włoscy mnisi pomimo głęboko schowanej urazy starali się im pomóc; próbowali zapomnieć otrzymane rany…
Opowiadanie
to jest krótkie, ale za to głęboko poruszające. Cały czas podczas czytania
zachwycał mnie styl i lekkie pióro autorki tej książki. Autorka w
niesamowicie prosty sposób przekazała tak wzruszającą i pełną refleksji
historię, która na pewno pozostanie w mojej pamięci na długo. Polecam tę
książkę każdemu.
Sia
Krótkie, ale poruszające. I to mnie mocno zachęca. Zapisuję sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńnie przepadam ostatnio za takimi tematami, ale tytuł sobie zanotuję, bo czasem nachodzi mnie ochota, żeby właśnie coś w tym stylu przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie.
Rzeczywiście opowiadanie choć krótkie, musi naprawdę poruszać. Już sam jego opis mnie zachęca, choć na ogół baardzo rzadko czytam książki osadzone w klimatach wojennych.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji chciałabym cię zaprosić do wypełnienia ankiety dla blogerów książkowych - wyniki posłużą mi przy pisaniu pracy dyplomowej, dlatego to dla mnie dosyć ważne! Bardzo bym prosiła.
https://docs.google.com/forms/d/e/1FAIpQLScEMA4KFwdwDaoQ5oUZ6vCmbI2HvVOkM0Y0deGMNYAF9eyK4A/viewform?c=0&w=1
Pozdrawiam
#SadisticWriter