środa, 28 lutego 2018

Renée Bonneau – „Requem dla młodego żołnierza Monte Cassino”



Wojna nigdy nie prowadzi do niczego dobrego. Nawet jeśli żołnierze walczą w obronie niepodległości czy „w imię Boga” – wojna zawsze niesie za sobą ofiary niewinnych ludzi, którzy często mają rodziny, dzieci, którzy nade wszystko pragną żyć. Obraz tego, jak okrutne skutki może nieść za sobą wojna, został przedstawiony przez Renée Bonneau w książce pt. „Requiem dla młodego żołnierza Monte Cassino”.


„Odbierając mi wzrok, Bóg dał mi łaskę skupienia się na najważniejszym: medytacji i modlitwie” (s. 27)

Do klasztoru cystersów w Casamari trafiało wielu rannych niemieckich żołnierzy. Jednych udawało się uratować, inni niestety umierali. Wśród tych żołnierzy, którzy trafili do tego klastoru, był także Franz. Ten młody człowiek przed wojną zaczął studia muzyczne, uczył się grać na wiolonczeli… Wojna jednak odebrała mu muzykę, którą tak bardzo kochał. W klasztorze opiekował się nim mnich Matteo, który jako jedyny w klasztorze znał język niemiecki, choć obaj często rozumieli się bez słów. Byli dla siebie wsparciem na ten okrutny czas wojny i cierpienia, które ona zadała.

sobota, 24 lutego 2018

Maria Toorpakai – „Pakistańska córka”

wydawnictwo SQN

Udawanie kogoś innego, niż się jest, z pewnością nie jest proste. Jednak, gdy ma się wsparcie najbliższych, jest łatwiej. To wielkie szczęście mieć kogoś, kto w nas wierzy i nam pomaga w realizacji naszych pasji. Dokładnie tak było w przypadku Marii Toorpakai, która zawsze mogła liczyć na wsparcie ze strony najbliższych, i spełniła swoje największe marzenia – o czym pisze w książce Pakistańska córka”, autobiografii, która powinna być inspiracją dla wielu kobiet w wytrwałym dążeniu do postawionych sobie celów.


„To nie bóstwa i świątynie czynią nas dobrymi – tylko nasze uczynki” (s. 115) *

W Pakistanie kobieta zazwyczaj ma obowiązek zajmować się domem, a o jakiejś „większej karierze” może jedynie marzyć. Maria Toorpakai była jedną z tych kobiet, których nie zadowalały zwykłe, codzienne obowiązki pakistańskiej kobiety. Już w dzieciństwie, gdy pewnego razu zobaczyła chłopców grających w pakistańską siatkówkę, wiedziała, że też chciałaby móc grać razem z nimi. Jedyną przeszkodą w spełnieniu tego celu było to, że była dziewczyną. Ale miała też szczęście, ponieważ wychowywała się w wyjątkowo tolerancyjnej rodzinie, gdzie ojciec wspierał zarówno swoją żonę, jak i swoje dzieci w możliwości realizacji marzeń. Mama Marii miała możliwość uczenia się na uniwersytecie i później uczyła inne młode dziewczyny, a sama Maria, gdy zapragnęła być chłopakiem i uprawiać sport,  po prostu nim została – dosłownie!

sobota, 17 lutego 2018

Hollis Seamon – „Ktoś na górze mnie nienawidzi”

Ktoś na górze mnie nienawidzi

Zazwyczaj ciężko jest pogodzić się ze śmiertelną chorobą młodego człowieka. Śmierć osoby starszej przyjmuje się za coś naturalnego, ale co kiedy umiera dziecko, które powinno mieć przed sobą jeszcze „całe życie”? Spójrzmy na to z perspektywy 17-letniego Richiego walczącego z rakiem, bohatera książki Hollis Seamon „Ktoś na górze mnie nienawidzi”.

„Wszyscy mają problemy, wiesz? Cały świat jest smutny (…). Ludzie cierpią, każdy cierpi. Pojmujesz? Czy nadal myślisz, że tylko ty jeden? Zdaje ci się, że zostałeś wybrany?” 
(s. 114)

Richie ma 17 lat i od 11 roku życia szpitalne sale nie są mu obce. Jak sam żartobliwie nazywa swoją chorobę – cierpi na zespół KNGMN, tzn. Ktoś Na Górze Mnie Nienawidzi. W szpitalu poznaje Sylvie, z którą wspólnie próbuje rozweselić swoją szarą codzienność – w końcu są nastolatkami i chcieliby spróbować tych wszystkich rzeczy, które robią ich rówieśnicy. Robią szalone rzeczy, czasami przesadzają… ale w końcu zostało im niewiele czasu, więc chyba mają prawo spróbować tego wszystkiego, co jest zabronione?

wtorek, 13 lutego 2018

Wracam!



Pustki na moim blogu od grudnia do lutego (w porywach do marca) nie powinny Was niepokoić – po prostu sesja – uroki studiowania. Choć mogłam napisać o tym wcześniej, pod ostatnią recenzją lub w osobnym wpisie z życzeniami bożonarodzeniowymi i noworocznymi. Trochę to zaniedbałam, i nie tylko to, ale…. Już teraz jestem pełna nadziei na nową zmianę, na rozpoczęcie kolejnego semestru – i ogólnie kolejnego etapu w moim życiu – mam ochotę zrobić coś szalonego; choć przez najbliższe dwa tygodnie będą same szalone rzeczy się u mnie działy… I na samą myśl o tym – może jednak wolałabym odpocząć?