sobota, 4 lutego 2017

Come back!

Zdjęcie z internetu, cytaty.pl

Uff! W końcu mogę do Was wrócić! Dawno mnie tutaj nie było i być może wielu już mnie i mojego bloga skreśliło, ale… ja nadal będę wracała ze zdwojoną mocą. W końcu nie muszę porzucać tego, co sprawia mi radość! Ostatnio, słysząc te słowa, aż się popłakałam… To prawda: ten blog znaczy dla mnie wiele. Wiele szczęścia sprawia mi czytanie, ale najwięcej radości daje mi pisanie. Pisanie o wszystkim i o niczym. I nawet jeśli moje słowa czasami są „niepoprawne gramatycznie”, „niespójne” lub „megachaotyczne” – to i tak chcę to przelać i posłać dalej. Bo chyba zwariowałabym ze swoimi myślami, gdybym nie mogła się nimi dzielić z innymi!

Jak się może domyślacie, moja nieobecność była spowodowana sesją egzaminacyjną (zło konieczne na studiach). Była to moja pierwsza sesja, więc przeżyłam ją okropnie – w końcu zachciało mi się studiować to teraz muszę ponosić tego konsekwencje – ale teraz jestem raczej pozytywnej myśli – jestem bogatsza o nowe doświadczenie, więc powinnam drugi raz tych samych błędów nie popełniać.

Nawiasem mówiąc, może jest tu ktoś, kto planuje podjąć w najbliższym czasie jakiekolwiek studia? Bo chciałabym zdemaskować jedną nieprawdziwą informację… Otóż, wiele osób przed studiami straszyło mnie, że sesja jest tak samo straszna jak matura. A ja Wam powiem, że to całkowicie nieprawda (przynajmniej ja mam inny obraz tego). Gdy uczyłam się do matury, zupełnie nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Czytałam grube podręczniki + repetytoria, a i tak ostatecznie na egzaminie było coś, czego „nie douczyłam się”. Z sesją miałam zupełnie inaczej! U niektórych wykładowców na pierwszych zajęciach, u innych na ostatnich – dostałam dokładne informacje, czego mam się spodziewać na egzaminie, z czego powinnam się uczyć itd., itp. Materiału było dość sporo, ale – moim skromnym zdaniem – dużo mniej niż na maturę, np. z WOS-u.

I znowu długo będę wspominała te nieprzespane noce! Ucząc się do sesji, wspominałam moją dawną nocną naukę do konkursu OKWB. Wspominałam ten czas z sentymentem, bo do tego konkursu uczyłam się z wielką przyjemnością, pomimo trudów. Podczas mojej nauki do sesji, niestety, było troszkę inaczej. No dobra – dużo inaczej… Ogólnie, na początku, byłam megazmotywowana. Wierzyłam, że się uda, zdam i w ogóle… Ale bywały także momenty całkowitego załamania, rozpaczy itp. Przetrwałam, ale moja kondycja fizyczna i psychiczna przez sesję spadła dużo poniżej normy!

Dlatego… Czas naładować akumulatory! I wracam z podwójną energią. Najpierw krótki pobyt w domu: mam w planach nic nie robić – tylko czytać i oglądać filmy i… nie każcie mi niczym więcej być. Później spotkanie wolontariatu z Martą – yeah! A później znowu tydzień przez nowym semestrem i w weekend szkolenie. Ma być fajnie – jak pisałam – na razie jestem pełna nadziei, że będzie dobrze.

Od czego zacznę czytanie? Przede mną na półce leżą obie książki słynnego W.P. Younga. Różne opinie słyszałam, ale… kolega szczerze polecał, więc może warto zaryzykować? No, ale to książki na jedną noc, a na półce całe szczęście czeka ich wiele, dlatego, nie przedłużając, idę czytać! A w poniedziałek będę myślała o kolejnym, bardziej sensownym wpisie dla Was! Bo chcę pisać z sensem! 
A może sami macie jakieś tematy, o których chcecie tu czytać? Każde sugestie mile widziane!

Sia

2 komentarze:

  1. Cieszę się, gdy blogerzy mają tylko chwilę przerwy, ale później wracają z większym zapałem i motywacją :D Z niecierpliwością czekam na wpisy, bo bardzo mi się tu u Ciebie spodobało :) Ja, gdyby nie technikum, swoje studia rozpoczęłabym już w tamtym roku. Czeka mnie to jednak w tym roku i w sumie to trochę boję się jak to będzie. Ale skoro uspokajasz, że sesja nie jest taka straszna to mam nadzieję, że źle nie będzie. Na razie jednak jeszcze przede mną matura i to dopiero wyzwanie :)
    Pozdrawiam i życzę Ci udanego wypoczynku! Należy się! ;*
    Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
  2. dla mnie pierwsza sesja była zdecydowanie gorsza niż matura, generalnie chciałam wtedy rzucać studia albo zmieniać kierunek, ale kiedy ją zdałam zrobiło się jakoś lepiej. ;) za to w letniej już zaczęłam zawalać, ale wtedy już się na tyle zadomowiłam na tych studiach, że rzucać ich nie chciałam. ;))
    i będzie dobrze! :)
    pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń