Pewnego dnia, podczas podróży Jima, na statku, którym
podróżował, nastąpiła pewna awaria, która wywołała ogromne przerażenie wśród
„dowódców” statku (a dokładnie świadkami tego wydarzenia byli mechanicy,
kapitan i oczywiście Jim – oficer). Nie wiedzieli, jak mają się zachować;
wiedzieli, że statek w ciągu zaledwie kilku minut pójdzie na dno, więc musieli
podjąć natychmiastową decyzję (choć pewnie wszyscy toczyli wewnętrzną walkę,
czy aby słusznie postępują).
Całą tę sytuację opowiada/obrazuje Jim, którym ona ogromnie
wstrząsnęła. Sam gotowy był zginąć, nie bał się śmierci; najbardziej przerażał
go fakt, że na pokładzie jest 800 osób, czasu jest mało i nie wiele już można
zrobić. Zdawał sobie sprawę z własnej bezradności, z beznadziejnej sytuacji, w
której nic nie mógł zrobić. Jego współtowarzysze pewnie też przejmowali się tą
sprawą – albo przynajmniej o niej myśleli – jednak postanowili wybrać
łatwiejsze rozwiązanie: zamiast robić zamieszanie i ratować ludzi - przede
wszystkim uratować siebie.
Dla Jima ich zachowanie było przerażające, ale co miał
zrobić? Sam nie uratowałby tych wszystkich ludzi, wiedział także, że łodzi było
za mało, by uratować wszystkich – a poza tym – przerażał go widok tych setek ludzi,
którzy w pośpiechu chcą się ratować, pomimo iż mogą nie zdążyć (bo jak
przewidywali wszyscy do zatonięcia statku zostało zaledwie kilka minut)…
Jim’owi i jego trzem współtowarzyszom wyprawy udało się
przeżyć, ale co z tymi ludźmi, co zostali na statku ?
Samo postępowanie kapitana i jego załogi wzbudza ogromne
oburzenie – dowódca statku nigdy nie powinien tak się zachować, on powinien
opuścić statek jako ostatni… A jednak bał się śmierci, wiedział, że sytuacja
jest kryzysowa: albo zginą wszyscy, albo uratuje przynajmniej siebie i część
swojej załogi… Jego obowiązkiem było ratować pierwsze innych, siebie na końcu,
a jednak „nie dał rady”, zwyczajnie zabrakło mu odwagi…
Jim natomiast okazuje swoją ogromną wrażliwość, empatię i
chęć niesienia pomocy. Zależy mu na drugim człowieku; nie myśli tylko o sobie,
a właśnie drugą osobę stawia na pierwszym miejscu.
Zupełnie inna historia przedstawiona jest w filmie, choć
akcja również rozgrywa się „na morzu”.
W filmie "Wszystko stracone" przedstawiony jest żeglarz, który płynie
samotnie. Sam musi podejmować decyzje, zmagać się z trudnościami jakie zsyła na
niego los…
Pewnego dnia jego łódź zahacza o jakąś blachę, robiąc w
jego statku sporą dziurę, przez którą przedostaje się woda. Mężczyzna
oczywiście był przygotowany na możliwość wystąpienia takiej awarii i szybko
uporał się z tym problemem. Jednak ta niewielka dziura okazała się początkiem
jego trudnej podróży…
Po naprawionej szkodzie kolejnym utrudnieniem w podczas
podróży staje się burza. Żywioł niszczy jego statek stopniowo, z każdym dniem
co raz bardziej. Po kilku dniach jego statek zniszczony jest doszczętnie. Na
jego szczęście ma jeszcze „dmuchany domek-ponton”, więc cień nadziei zostaje.
Jednak tej nadziei z każdym dniem jest coraz mniej, coraz trudniej jest mu
radzić sobie z napotykanymi go przeszkodami; stopniowo traci wszystko, co
potrzebne mu do przetrwania: radio nadajnik, wodę, jedzenie, statek, race (do
wzywania pomocy), wokół jego pontonu pływają rekiny. Później nawet traci sam
ponton, a bez niego przecież na pełnym morzu długo bez podpory się nie utrzyma
i do brzegu też nie zdoła dopłynąć.
Mnie postawa tegoż żeglarza ogromnie poruszyła i
podziwiam go. Sama na jego miejscu chyba już dawno bym się poddała, usiadłabym
i płakała… On starał się być twardy i nieustannie walczył. Pomimo tego, że los
zdecydowanie mu nie sprzyjał, gdy pojawiła się ostatnia szansa, cień nadziei,
potrafił to wykorzystać.
Wiele osób uważa ten film za nudny. Ciężko mi powiedzieć
dlaczego tak się dzieje, ponieważ mnie osobiście film poruszył bardzo i
ogromnie mi się podobał. Może to, że w filmie nie ma dialogów jest nużące? To
prawda, dialogów nie ma, ale za to jest ciągła akacja, ciągle coś się dzieje –
zresztą „dzieje się” tak jak na morzu – nigdy nie ma spokoju.
Film ten przede wszystkim zmusza nas do refleksji - nie tylko
do bezmyślnego obejrzenia, ale przede wszystkim do zastanowienia się nad tym,
co my zrobilibyśmy w takiej sytuacji, jak byśmy się zachowali.
Zarówno film, jak i książka mają dramatyczną fabułę, ale –
jak na dobre dzieła przystało – mają szczęśliwe zakończenie…
może jednak nie zdradzę jakie, ale powiem tyle, że oboje
(główni bohaterowie) wygrali! Nie poddali się i można powiedzieć, że dostali drugie życie, drugą szansę.
Mnie
szczególnie film bardzo poruszył. Bohater zmagał się z wieloma trudnościami i w
momencie, gdy już praktycznie całkowicie stracił nadzieję – „odbił się od dna” !
Mimo jego szczęścia nie mogę zrozumieć „dlaczego” wcześniej musiał tak dużo
przejść i… co on dzięki temu osiągną?
Zawsze
jest mi trudno odpowiadać na to pytanie „dlaczego”, a ten film wcale mi tego
nie ułatwił – przeciwnie – pojawiło się jeszcze więcej pytań…
Sama
często zadaję sobie (Bogu) to pytanie i mam nadzieję, że kiedyś to zrozumiem. I
mam nadzieję, że zanim to zrozumiem nie stracę nadziei…
~SIA
Nie ogladalam tego fiilmu... Jeszcze :).
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz filmy katastroficzne lub dramaty oraz nie przeszkadza Ci, jeśli w filmie nie ma dialogów - to polecam! Ten film jest naprawdę genialny :-)
UsuńNo to mnie zaciekawilas:-)
OdpowiedzUsuńJakoś motywy żeglarskie nigdy mnie nie pociągały. Może po za Piratami z Karaibów, ale to nie żeglarstwo, to Orlando i Johnny ;D
OdpowiedzUsuńSzczerze? Mnie też nie ;-) Lorda Jima czytam z przymusu, a na ten film trafiłam przypadkiem - i nie żałuję, że go obejrzałam, bo naprawdę warto było! :-)
UsuńMuszę obejrzeć film, zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńWidzę , że i film i książka mają ciekawą fabułę ;)
OdpowiedzUsuńhttp://monikaspassions.blogspot.com/
Nie przepadam za tego typu gatunkiem filmów, ale może dzięki Twojej opinii zrobię wyjątek. :)
OdpowiedzUsuńhttp://gruszka-aguszka.blogspot.com/
Zaciekawiło mnie to :) zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńpatyskaa.blogspot.be
Najpierw przeczytam książkę później objrzeć film, bo nie chce sie zniechęcić po filmie. A opowieść o żeglarzu ciekawa z tego co widze
OdpowiedzUsuńTen film nie jest zrobiony na podstawie książki ;-) To są zupełnie dwie różne historie- :-)
UsuńJeśli mam być szczera to zdecydowanie bardziej polecam film - książka trochę nie w moim guście :-)