niedziela, 22 kwietnia 2018

#4 Myśli na niedziele - św. Jan XXIII

Pamiętacie serie z mojego bloga „Myśli na niedzielę”? Ten post jest „w tym stylu”. Ale raczej tego typu postów nie będę publikowała regularnie, tak że ten musi pełnić swoją funkcję przez więcej niż jedną niedzielę J

W końcu, ze łzami w oczach, mogłam trzymać w rękach tę książkę, do której przeczytania od tak dawna się zabieram… Ten człowiek już dawno mnie zainspirował dzięki filmowi poświęconemu jego pamięci – teraz miałam okazję przeczytać jego osobisty duchowy pamiętnik; notatki, które zazwyczaj pisze się w tajemnicy, tylko dla siebie, by lepiej zrozumieć swoje życie, znaleźć sens lub nawet się zmienić. „Dziennik duszy” Jana XXIII to była moja motywacja, by stawać się „lepszym człowiekiem” – dość długo zajęło mi przeczytanie tego dziennika – ale było warto poświęcić na niego każdą wolną chwilę.

„Tom zawiera notatki, rozmyślania i postanowienia czynione z okazji licznych rekolekcji i ćwiczeń duchowych od roku 1895, gdy Autor miał zaledwie 14 lat, aż do roku 1962 na kilka miesięcy przed jego śmiercią, a więc do  81 roku jego życia” (s. 10)*

Jan XXIII

Droga Jana XXIII do świętości była długa i często wymagająca od niego niemałego poświęcenia, jednak nic nie zdołało go powstrzymać przed całkowitym oddaniem się na służbę Panu Bogu. Niesamowite jest to, że Jan XXIII już od 14 roku życia dążył do całkowitego poświęcenia się dla Boga. Od 14 roku życia pisał także dziennik, dzięki któremu dzisiaj możemy zobaczyć – a także próbować naśladować – heroiczne zmagania młodego chłopaka ze swoimi przyzwyczajeniami, nawykami i złymi skłonnościami.

Ktoś mógłby się zgorszyć, że przyszły Papież Pokoju, będąc w seminarium, nieustannie pisze o tym samym; stale popełnia te same błędy… Ale to właśnie jest w nim godne podziwu. Ta prostota serca i szczerość, przyznanie, że „jestem słaby, ale nadal będę walczył i mimo wszystko nie zawaham się wątpić w Boże Miłosierdzie”. A przezwyciężając te codzienne nawyki, Jan XXIII stopniowo doszedł do doskonałości; to, co „na początku” drogi do świętości było dla niego udręką, z czasem stało się marnością – bez żadnego żalu potrafił się tego wyrzec i działać całkowicie ad maiorem Dei gloriam – na większą chwałę Boga.

Mam nadzieję, że te krótkie informacje zachęcą Was, by kiedyś sięgnąć po ten Dziennik, by móc poznać, coś wartościowego, co może zmienić Wasze myślenie – tak jak częściowo stało się w moim przypadku. Dodatkowo zostawiam Wam kilka dłuższych cytatów – konkretnych, mających zmusić do myślenia.

***

Gdy jestem tak zgnębiony, wydaje mi się, że z większą ufnością mogę rzucić się w ramiona Boga, i tym się raduję. Szczęśliwi, po trzykroć szczęśliwi zakonnicy, którzy z dala od trosk tego świata żyją tylko w Bogu. Jak bardzo wam zazdroszczę!” (s. 107)

„Bóg mnie stworzył. A parzcież mnie nie potrzebował, a przecież cały porządek wszechświata, to, co mnie otacza, jednym słowem – wszystko, tak samo by istniało beze mnie. (…) Po co jestem na tym świecie? By służyć Bogu!”. (s. 129)

„I pomyśleć, że Bóg mnie znosi, zupełnie jakby nie miał oczu i nie widział moich grzechów. Jakże mogę taką sprawiać Mu przykrość? Czyż nie zapłonę pragnieniem miłowania Go i sprawienia, by inni Go miłowali?”. (s. 105)

„Jeśli to prawda, że miłość usuwa bojaźń, to także jest prawdą, że bojaźń czyni miłość subtelniejszą i przezorniejszą”. (s. 163)

Moje studia nie powinny być dla mnie powodem rozproszenia, lecz raczej potężnym skrzydłem, wznoszącym mnie ku Bogu, utwierdzającym mnie w Nim, bym mógł się radować przedsmakiem wizji uszczęśliwiającej. (…) Trzeba się mieć na baczności: nauka musi być ustawiczną modlitwą, a modlitwa nie przerywanym wysiłkiem”. (s. 179)

Z radości przede wszystkim rodzi się ta wolność ducha, która jedynie zdolna jest pogodzić sprzeczne na pozór właściwości życia wewnętrznego, ponieważ otwiera serce i otwiera je na miłość. Ponadto, radość należy pojmować jako nieodłączną od umartwiania. (…) Tylko miłość własna paraliżuje rozkwit życia duchowego i napełnia smutkiem serce, natomiast umartwianie przynosi ze sobą radość i pokój. Święci są zawsze pogodni, zakonnicy i zakonnice są tak radośni (…)”. (s. 230-231)

„Ciągle tym samym się trapię i w skrytości niepokoję, że nie udaje mi się podołać wszystkiemu, co mam do wykonania, i muszę ciągle zwalczać lenistwo wynikające z mego usposobienia, skłonnego do spokoju, do działania bez pośpiechu, choć ciągle jestem w ruchu. Ta troska (…) usiłuje wnieść smutek w mą duszę. Ja jednak powinienem chwytać wszystkie okazje do upokarzania i cieszyć się nimi, a nie tracić spokoju wewnętrznego”. (s. 349-350)

„Niebo, niebo! Tam odpoczniemy, czy Wy to pojmujecie? Tam się skończą nasze troski, tam otrzymamy nagrodę za nasze czyny, za nasze bóle, jeśli znosiliśmy je z poddaniem się Bogu. (…) Myślcie o tym, ile uczynił i wycierpiał dla nas Jezus, jaki był biedny, jak pracował od rana do wieczora, jak był oczerniany, prześladowany, deptany na wszystkie sposoby, przybity do krzyża przez tych właśnie, których tak bardzo umiłował. Uczmy się od Niego, by się nie uskarżać, nie złościć, nie tracić wobec nikogo cierpliwości, nie żywić w sercu niechęci do tych, o których sądzimy, że wyrządzili nam krzywdę, lecz znosić siebie wzajemnie (…) i kochać wszystkich”. (s. 426)

Udanej niedzieli
Sia
___________________________________________
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki: Jan XXIII. (2014). Dziennik duszy. Kraków: Wydawnictwo Znak
Pewnie tego można się domyślić, ale napomnę o tym jeszcze w tajemnicy – w wyborze tych cytatów widoczny może być pewien subiektywizm, który spowodował, iż większość, cytatów, które tutaj czytacie, w znacznym stopniu odzwierciedla to, co sama myślę (albo raczej – co moje serce skrywa w swoim wnętrzu)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz