sobota, 24 lutego 2018

Maria Toorpakai – „Pakistańska córka”

wydawnictwo SQN

Udawanie kogoś innego, niż się jest, z pewnością nie jest proste. Jednak, gdy ma się wsparcie najbliższych, jest łatwiej. To wielkie szczęście mieć kogoś, kto w nas wierzy i nam pomaga w realizacji naszych pasji. Dokładnie tak było w przypadku Marii Toorpakai, która zawsze mogła liczyć na wsparcie ze strony najbliższych, i spełniła swoje największe marzenia – o czym pisze w książce Pakistańska córka”, autobiografii, która powinna być inspiracją dla wielu kobiet w wytrwałym dążeniu do postawionych sobie celów.


„To nie bóstwa i świątynie czynią nas dobrymi – tylko nasze uczynki” (s. 115) *

W Pakistanie kobieta zazwyczaj ma obowiązek zajmować się domem, a o jakiejś „większej karierze” może jedynie marzyć. Maria Toorpakai była jedną z tych kobiet, których nie zadowalały zwykłe, codzienne obowiązki pakistańskiej kobiety. Już w dzieciństwie, gdy pewnego razu zobaczyła chłopców grających w pakistańską siatkówkę, wiedziała, że też chciałaby móc grać razem z nimi. Jedyną przeszkodą w spełnieniu tego celu było to, że była dziewczyną. Ale miała też szczęście, ponieważ wychowywała się w wyjątkowo tolerancyjnej rodzinie, gdzie ojciec wspierał zarówno swoją żonę, jak i swoje dzieci w możliwości realizacji marzeń. Mama Marii miała możliwość uczenia się na uniwersytecie i później uczyła inne młode dziewczyny, a sama Maria, gdy zapragnęła być chłopakiem i uprawiać sport,  po prostu nim została – dosłownie!


Lubię czytać biografie i poznawać prawdziwe historie ludzi, którzy mieszkają gdzieś w innym kraju, na innym kontynencie, może żyją w innej kulturze, wyznają inną religię… A jednak pragnienia, marzenia, cele są bardzo podobne w każdym zakątku świata. Może media masowe mają z tym jakiś związek, a może po prostu w człowieku jest jakieś głębsze pragnienie bycia kimś innym niż wszyscy, jedynym w swoim rodzaju, po prostu sobą. Dla Marii Toorpakai ważny był sport i wytrwale dążyła, by móc robić to, co kocha, i być w tym jak najlepsza. W końcu Pan Bóg dał nam życie, byśmy byli naprawdę w pełni szczęśliwi, a nie tylko zadowoleni z pojedynczych sukcesów lub załamani epizodycznymi porażkami, jak pięknie powiedział o tym kiedyś śp. ks. Krzysztof Grzywocz.

„Henry Ford powiedział, że porażka to szansa na nowy początek, ale tym razem z większą wiedzą. Wszyscy musicie ponieść porażkę, ale zawsze zaczynajcie od nowa” (s. 86) **

„Pakistańska córka” to kolejna książka, która odsłoniła mi tajemnicę religii islamu i tego, jak wygląda wiara muzułmańska. I po raz kolejny uświadomiłam sobie, jak naprawdę mało wiem o tej religii. Ludzie stereotypowo kojarzą muzułmanów z Al-Ka'idą, ale muzułmanie to nie tylko ta organizacja, gdzie ludzie w imię Boga się zabijają. Więcej – śmiem twierdzić, że wielu muzułmanów traktuje „bardziej poważnie” Boga niż niejeden katolik, który ogranicza się do modlitwy dwa razy dziennie. Oczywiście nie popieram ograniczania praw kobiet (co wiara islamu często czyni) – uważam, że w każdej rodzinie – tak jak w rodzinie Marii Toorpakai – powinna być respektowana tolerancja, i nie tylko względem kobiet.

Nie będę ukrywała – książka ta zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Jak to w przypadku autobiografii – czytało mi się ją bardzo szybko i przyjemnie, a dodatkowo mogłam pozytywnie się zmotywował do wytrwałego działania. Myślę, że książka ta może być także dobrą inspiracją dla młodych dziewczyn, które mają konkretne marzenia, ale boją się, że są „gorsze” – otóż nie są – i Maria Toorpakai doskonale to udowadnia!


Polecam gorąco!
Sia

* Toorpakai, M. (2017). Pakistańska córka. Kraków: Wydawnictwo Sine Qua Non, s. 115
** Tamże, s. 86

2 komentarze:

  1. Większość z nas niestety ta religia kojarzy się wyłącznie z jednym. Może ta książka coś zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna recenzja:) może( w zależności od możliwości czasowych) postaram się przeczytać tę książkę pomimo tego, że nie przepadam za autobiografiami.

    OdpowiedzUsuń