środa, 20 lipca 2016

Biorąc oddech - R. Donovan


Czasami robi się wszystko, by zapomnieć. By wspomnienia tak bardzo nie bolały. By móc swobodnie oddychać. Bez strachu. Niektórzy są w stanie zrobić nawet bardzo szalone rzeczy, ale dla „chwili zapomnienia” chyba warto…

Emma po wielu przejściach, traumatycznych przeżyciach chce jak najszybciej wyjechać z Westyn. Nie ważne gdzie, byle jak najdalej, byle zapomnieć. Dostała się do college’u w Kalifornii – to była jej najlepsza szansa na zmianę. Chciała zapomnieć o swoich dawnych przyjaciołach, którzy o nią rywalizowali, a ona po prostu… nie chciała ich zranić. W Kalifornii wspierały ją przyjaciółki, a z czasem poznała nowego chłopaka – Cole. Tylko czy Cole naprawdę jest tym jedynym? Czy będzie potrafiła być z nim szczęśliwa? A co z Evanem i Jonathanem, którzy kiedyś byli dla niej bardzo ważni? Jaką decyzję podejmie Emma, czy wybierze prawdzie szczęście czy nadal będzie uciekała przed przeszłością?

„Do oczu napłynęły mi łzy, spływały po rzęsach i po policzkach. Byłam taka zmęczona walką. Zmęczona bólem. Zmęczona poczuciem winy, które nigdy nie da mi spokoju. I żalem z powodu niemożności zmiany tego, co się już stało. Nie chciałam tego życia.”

„Biorąc oddech” to ostatnia część trylogii R. Donovan. Miałam okazję czytać wszystkie części, jednak ta była chyba najciekawsza. Ale może mam tylko takie wrażenie, ponieważ to już (nareszcie) koniec? We wszystkich częściach denerwowała mnie przewidywalność i prostota fabuły. Autorka pisze lekko, żadnym wyszukanym językiem – po prostu chce zaciekawić przeciętnego czytelnika. I, z tego, co wiem,  sporo osób dzięki temu, udało jej się do siebie przekonać. Ale niestety mnie nie.

Zaczęłam czytać tę serię trochę nieświadoma tego, czego mam się spodziewać. Już gdy przeczytałam pierwszą część, historia Emmy niespecjalnie przypadła mi do gustu. Jednak postanowiłam sobie – zaczęłam to muszę skończyć. I w taki sposób wymęczyłam 2 tomy, czytane w formie e-booka. Trzecią część udało mi się zdobyć papierową i chyba tylko dlatego dobrnęłam do końca cyklu „Oddechy”.

Książka Rebeccy Donovan „Biorąc oddech” pisana jest z perspektywy dwóch osób – Emmy i Evana. Niekiedy, moim zdaniem, jest to lekko drażniące, ponieważ myśli bohaterów pojawiają się czasami w najmniej odpowiednich sytuacjach. Nie jest tak, że jeden rozdział opowiada Emma, a drugi Evan – w jednym rozdziale ich myśli pojawiają się na przemian (tam, gdzie lepiej pasują myśli Emmy, czytamy, o czym myśli Evan). Dlatego mam wrażenie, że lepsza dla tej książki byłaby 3-osobowa fabuła – mniej byłoby przesadnych emocji Emmy i jej „walki ze swoimi emocjami”. Wiem, że jest to trochę powieść psychologiczna, i że trzeba „wczuć się” w bohaterów, żeby móc ich zrozumieć, ale moim zdaniem, Emma, główna bohaterka, stanowczo przesadza.

„Nie lubiłam tego niepokoju, który nie pozwalał mi zasnąć. Tych myśli, które wciskały się do mojej głowy, gdy pragnęłam tylko nie myśleć o niczym. To nie koszmary, lecz szepty nawiedzały mnie w ciemności, nie dawały mi spokoju, osaczały mnie. Nie pozwalały mi zapomnieć.”

Ostatecznie jednak – dobrnęłam do końca. I mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony, było wiele momentów, które w tej książce bardzo mi się podobały, z drugiej jednak, ta powieść czasami mnie męczyła. Może to kwestia tego, że nie lubię serii i nie lubię powieści młodzieżowych/New Adult? „Oddechy” były pierwszą serią, którą przeczytałam w całości, ale więcej chyba nie dam się namówić na żaden cykl. (No, chyba że będzie dane mi kiedyś skończyć ukochaną serię Ulysses Moore).

Czytaliście serię Oddechy? Jak Wam się podobała?

Czekam na Wasze komentarze,
Sia

4 komentarze:

  1. Recenzje tej książki są bardzo zróżnicowane. Może niebawem się przekonam, czy mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Sama czytałam wiele pozytywnych recenzji tej książki. Jednak mam mieszane odczucia...

      Usuń
  2. Czytałam. Nie była idealna, ale mimo wszystko miło ją wspominam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam i nigdy nie słyszałam o serii :o. Jakoś nieszczególnie mnie do niej ciągnie. Skoro to psychologiczna powieść i jest w niej nadmiar emocji... boję się takich książek, bo często jestem zirytowana przesadnym dramatyzmem myśli :D.
    Pozdrawiam.

    #SadisticWriter
    http://zniewolone-trescia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń