czwartek, 31 grudnia 2015

Podsumowanie roku 2015.


I tak oto zbliżamy się do końca roku. Koniec roku to czas podsumowań, a także czas postanowień na rok przyszły. Zacznę od podsumowania, które będzie długie, bo naprawdę dużo u mnie się działo!

Początek tego roku był dla mnie dość intensywny. Dzień w dzień przesiadywałam w nocy do późnych godzin. Uczyłam się do matury i do konkursu. Nie wiem, czy pisałam to Wam na blogu, ale zawsze wszystkim to powtarzam, że podobał mi się ten czas. Nie było łatwo, ale z pewnością było warto. To był dla mnie bardzo intensywny czas, taki, powiedziałabym cytując ks. Kaczkowskiego, „na pełnej petardzie”.  Może czasami było ciężko, pewnie chodziłam jak trup blada i z pewnością byłam słaba, ale mimo wszystko nie poddawałam się, nie rezygnowałam i do samego końca walczyłam. Dzisiaj jak sobie pomyślę o tym, to jestem z siebie dumna, ale za razem jestem na siebie zła – zła, bo teraz zamiast jeszcze raz, na nowo stanąć do walki, to mi brakuje motywacji. I właśnie to „na nowo zacząć chcieć” jest pierwszą rzeczą, którą w nowym roku będę starała się osiągnąć.

środa, 30 grudnia 2015

Nie wierzę powroty. Wolę iść do przodu. „Księga wyzwań Dasha i Lily” - Rachel Cohn i David Levithan

Święta dla każdego mogą mieć inne znaczenie. Jedni mogą je lubić, dla innych mogą być one nie specjalnie ulubionym czasem… Okres Bożego Narodzenia to jednak magiczny czas, podczas którego wszystko jest możliwe i wszystko może się wydarzyć.

„Sensu życia nie da się wytłumaczyć w jednej modlitwie. Ja też Ci go nie wyjaśnię. (...) Nie wyjaśnię Ci tego, bo uważam, że czegoś takiego jak sens życia po prostu nie sposób wytłumaczyć.”

Przed samymi Świętami Bożego Narodzenia brat Lily wpada na genialny pomysł, by pomóc młodszej siostrze znaleźć chłopaka. W tym celu tworzy czerwony notes, w którym zapisuje kilka wymagań, jakie, odpowiedni chłopak dla jego siostry, powinien spełniać, by okazać się odpowiednim kandydatem.
Między książkami w ulubionej księgarni, czerwony notes znajduje Dash, który od razu, bez większego zastanowienia, chętny na przeżycie niezapomnianej przygody, postanawia podjąć wyzwanie wymiany myśli poprzez notes.
Lily i Dash przez długi czas rozmawiają ze sobą wyłącznie za pośrednictwem zeszytu – zostawiają go w wyznaczonych przez siebie miejscach i w ten sposób się komunikują. Czasami te miejsca nie są przyjemne, trudno do nich dotrzeć, ale – jak wyzwanie to wyzwanie – trzeba zrobić wszystko by dotrzeć w wyznaczone miejsce na czas.
A wszystkie te starania maja doprowadzić głównie do jednego – do wspólnego spotkania i rozmowy na żywo, czy uda mi się to?

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Jennifer Weiner - Facet do wzięcia



„Facet do wzięcia” to kolejna książka, z moich bibliotecznych łupów. Właściwie nic nie zachęcało mnie, by po tę książkę sięgnąć. Okładka nie przyciąga wcale, a tytuł… Tytuł od razu skojarzył mi się z pewnym polskim serialem, o bardzo podobnej nazwie. Dlatego zanim ostatecznie sięgnęłam po te opowiadania, musiałam upewnić się, czy aby na pewno wcześniej na podstawie tej książki nie powstał jakiś film – bo jakby powstał to znaczyłoby, że pewnie go oglądałam, a nie lubię pierwsze oglądam filmu, a później czytać książkę – całe szczęście nie powstał, więc spokojnie mogłam zacząć czytać nową lekturę.

Książka „Facet do wzięcia” Jennifer Weiner to w zbiór 11 opowiadań.  Poniekąd każda z tych historii jest różna, ale wszystkie mają wspólny wątek – we wszystkich bohaterowie szukają szczęścia w miłości. 11 historii i dwa razy tyle bohaterów. Każdy jest różny i każdy ma inne priorytety. Jedni szukają swojej drugiej połówki, inni znajdują ją zupełnym przypadkiem, a jeszcze inni nie robią zupełnie nic by ją znaleźć, a jednak znajdują. Dzięki tym opowiadaniom można wywnioskować tak, że związek nie zawsze musi być idealny, a miłość udana; nie zawsze wszystko toczy się tak jakbyśmy sami tego chcieli... Ale wszyscy pragniemy chociaż minimalnego szczęścia.

Co oglądałam w Święta?

Przyznaję się - chyba zrobiłam błąd - powinno być *w Święta...

Już od końca listopada zaczęłam wprowadzać się w Świąteczny nastrój i w wolnych chwilach oglądałam okołoświąteczne filmy. Większość jest przyzwyczajonych do oglądania stale tych samych filmów, tj. oglądanie na Święta „Kevina” to w wielu domach już tradycja – ja jednak w tym roku Kevinowi mówię stanowcze nie! Podczas tych Świąt Bożego Narodzenia na pewno go nie obejrzę.

Co będę oglądała zamiast „tradycyjnych filmów”? W tamtym roku na przykład oglądałam film o papieżu Janie XXIII i bardzo mile wspominam tę biografię obejrzaną w gronie rodzinnym.

W tym roku – przed Świętami – udało mi się obejrzeć dość sporo filmów, głównie o Świętym Mikołaju. Choć podobało mi się tylko kilka z nich. Wiecie, co w tych filmach jest najgorszego? W prawie wszystkich pojawiają się te same problemy: ktoś w Świętego Mikołaja nie wierzy, Mikołaj trafia do więzienia, traci pamięć, nie chce być Mikołajem… To jest chyba „urok” filmów familijnych, ale zdarzają się nieliczne wyjątki – starsze produkcje, które z amerykańską komercją mają mniej wspólnego – które naprawdę warto obejrzeć.

czwartek, 24 grudnia 2015

Kocham bardzo mocno...


Kochani, wielkimi krokami zbliża się cudowny Czas, zbliża się długo wyczekiwany  dzień Narodzenia Pańskiego. Pewnie wszyscy od wielu tygodni z niecierpliwością oczekują już na Świąte. Boże Narodzenie to doskonały czas, by spędzić chwile wspólnie z rodziną, najbliższymi, by wszystkich obdarzać miłymi słowami i ciepłym uśmiechem.

Boże Narodzenie to radosny czas! Chociaż dzisiaj nam chyba coraz trudniej jest się cieszyć z ważnych rzeczy. Zamartwiamy się błahostkami, sprawami mało istotnymi, martwimy się o swoje egoistyczne potrzeby… a zapominamy, że mamy się cieszyć z nadejścia nowej Nadziei. Bo właśnie wraz z nowonarodzonym Dzieciątkiem na świecie rodzi się nowa nadzieja; nadzieja na lepsze dni, na poprawę naszych trudnych sytuacji. To nadzieja, która nigdy nie zagasa dopóki my sami jej nie zagasimy. Dopóki jest nadzieja, zawsze jest – jeszcze jedna szansa. Tylko, czy i tym razem nie zmarnujemy tej szansy?

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Świąteczne utwory 2015

foter.com

To już coś oczywistego, że co roku w rozgłośniach radiowych możemy usłyszeć nowe piosenki świąteczne. Choć wiele osób pewnie ma większy sentyment do tych starych, popularnych utworów, to jednak młodzi artyści chętnie obdarzają słuchacza swoimi nowościami.

Nie inaczej było także w tym roku. Już w połowie listopada można było trafić na pierwsze przedświąteczne nuty, pojawiające się na YouTube. Śledząc uważnie polskich artystów, udało mi się zebrać dość sporą listę „świątecznych nowości”, dlatego dzisiaj, by nieco umilić Wam przygotowania do Świąt, postanowiłam, że wrzucę wszystko, co udało mi się znaleźć (no dobra, nie wszystko – przyznaję się – usunęłam jedną piosenkę, która nawet mi się podobała, wpada w ucho, ale niestety jej tekst mnie trochę rozczarował).

Nie będę mówiła, że wszystkie te piosenki mi się podobają – są tu lepsze i gorsze utwory, ale po dokładnym przesłuchaniu ich stwierdziłam, że umieszczę wszystkie. Każdy ma inny gust muzyczny, każdemu podoba się coś innego, ale teksty wszystkich tych piosenek mi się podobają, więc… niech się rozpowszechniają. W końcu wiecie – zawsze wspieram młodych, zdolnych, polskich Artystów!

Listę piosenek zostawiam poniżej, a Wy koniecznie piszcie, który utwór najbardziej Wam się podoba. Czekam na Wasze komentarze.


Sia


piątek, 18 grudnia 2015

Kocham Twojego wujka!

Przytłoczona brakiem nowych książek do czytania, niestety zostałam zmuszona, żeby nawiedzić bibliotekę. Szukałam jakiegoś klasycznego i „na poziomie” romansu. Gdy niczego nie znalazłam, zdałam się na polecenie bibliotekarki. Niestety, mimo jej zapewnień, że książka jest „lekka, przyjemna i ciekawa”, dość bardzo się zawiodłam. Chociaż książka rzeczywiście była lekka, dobra na wolne chwile w przerwie między obowiązkami, miała kilka momentów, które mnie rozśmieszyły i nawet przypadły mi do gustu… jednak powieść ta strasznie mnie wynudziła; zupełnie nie spełniła moich wymagań: historii miłosnej „na poziomie”.

Główną bohaterką powieści „Kocham twojego wujka” autorstwa Ewy Janczewskiej jest Grażynka. Kobieta ma już 40 lat i ciągle, ku rozczarowaniu swojej rodziny, nie wyszła jeszcze za mąż. Na corocznym sabacie, zjeździe swojej familii, wszyscy z krewnych przypominają jej o konieczności znalezienia sobie męża, co zawsze jest dla niej najgorszym, wręcz znienawidzonym momentem wszystkich zjazdów.
Pewnego razu rodzinka wpada na genialny pomysł, by wydać Grażynkę za mąż. Akuratnie nadarza się okazja, ciotki i kuzynki znajdują dla niej odpowiedniego kandydata, pozostaje im teraz tylko obmyślić plan, użyć trochę sprytu i trwale złączyć dwoje idealnie pasujących do siebie ludzi.

wtorek, 15 grudnia 2015

#To mnie inspiruje! ...Acoustic Music



Muzyka towarzyszy mi od zawsze. Nie wyobrażam sobie dnia bez muzyki. W każdej wolnej chwili „czegoś” słucham. Wielu moich znajomych dziwi się, gdy nie potrafię określić swojego ulubionego gatunku muzycznego – ja po prostu uwielbiam poznawać nowe style, stale inspiruję się różnymi nowościami. Nie sposób za mną nadążyć – za każdym razem moja playlista wygląda nieco inaczej. Oczywiście, do niektórych utworów mam mały sentyment, ale oprócz tych kilku stałych piosenek, potrafię przesiedzieć godzinami i „przeszukiwać cały internet” w poszukiwaniu muzycznych świeżości.

sobota, 12 grudnia 2015

Niczyje życie nie idzie na marne. Mitch Albom - „Pięć osób, które spotykamy w niebie”

„Czasami historie splatają się ze sobą, a czasem pokrywają się wzajemnie, tak jak rzeka pokrywa kamienie. ”


Nikt nie zna dnia, ani godziny swojej śmierci, a czasem nawet może ona przyjść nagle, w momencie, gdy najmniej będziemy się jej spodziewać. Każdy także ma jakieś swoje domysły, jak będzie wyglądało nasze życie po śmierci, jednak tu także nikt nie może mieć pewności, jak będzie wyglądało nasze życie pozaziemskie. Swoje własne wyobrażenie nieba opisał Mitch Albom w książce pt. „Pięć osób, które spotykamy w niebie”. Ile jest prawdy w jego rozmyślaniach? Może sporo, a może niewiele, jednak jego wizja nieba jest bardzo ciekawa i myślę, że warto się z nią zapoznać.

Eddie od wielu już lat pracuje w wesołym miasteczku jako konserwator urządzeń, czyli kierownik obsługi technicznej, zajmując się naprawą karuzel. Nie jest to jego wymarzona praca, ale zdążył się już do niej przyzwyczaić. Teraz, będąc w podeszłym wieku pozostaje mu czekać na spokojną śmierć. Jednak, jak się okazuje ta śmierć nie będzie taka, jak się spodziewał. Pewnego razu w wesołym miasteczku dochodzi do awarii jednej z karuzel; wagonik z kilkoma osobami w środku niebezpiecznie się przechylił i niestety, pomimo starań Eddiego, na oczach wielu ludzi dochodzi do tragedii, w której ginie także właśnie nasz bohater.
Dawny konserwator trafia na nieba, gdzie czeka na niego pięć osób, z których każda opowie mu historię, dzięki której lepiej zrozumie sens swojego życia na ziemi…

czwartek, 10 grudnia 2015

Recenzja filmu "Piąte: nie odchodź" i słów kilka o aniołach.


Jedni w nie wierzą i naprawdę ufają, że one zawsze pomagają, inni natomiast traktują je z rezerwą albo w ogóle uważają, że one nie istnieją. Często słyszymy, gdy ktoś mówi o jakiejś osobie: „Nad nim na pewno czuwa jego Anioł Stróż”. Niewielu jednak głębiej zastanawia się, jaka jest rola tych „tajemniczych stworzeń”, które choć są, to jednak często o nich zapominamy, nie myślimy, że one są w stanie nam pomóc w trudnych chwilach; bo przecież to „tylko Anioły”. 


Motyw anioła w swoim debiutanckim filmie „Piąte: nie odchodź” wykorzystała Katarzyna Jungowska. Chociaż anioł z jej filmu jest raczej mało podobny do tych prawdziwych Aniołów Stróżów, to jednak fabuła filmu zachęca widza do tego, by choć przez chwilę pomyśleć o tym, jaką rolę mają w naszym życiu Anioły; czy, tak jak Roma z filmu, wierzymy w nie, czy jesteśmy bardziej tak jak jej ojciec – całkowicie zaprzeczamy ich istnieniu?

Roma jest pełną pasji nastolatką; sporo czasu poświęca tańcu, który jest dla niej bardzo ważny, oprócz tego w wolnych chwilach gra na skrzypcach. Jednak, jak większość nastolatek, ma spore problemy z rodziną. Mama dziewczyny nie żyje, a jej ojciec nie poświęca jej wystarczająco dużo czasu; bardziej pochłonięty jest pracą i więcej czasu spędza z kochanką niż z własną córką.
Pewnego razu dziewczyna w drodze do szkoły zauważa „tajemniczego mężczyznę”, który jakby ją śledził. Z czasem okaże się jednak, że nie jest on nikim złym, a wręcz przeciwnie – to jest jej „osobisty opiekun”, Anioł Stróż. On pomoże jej, ale Roma, chcąc mu się odwdzięczyć, także pomoże jemu… I, jak później się okaże, oboje mają ze sobą wiele wspólnego, jakby wzajemnie na siebie oddziaływali. Ale ciężko jest to wytłumaczyć, najlepiej samemu obejrzeć i przekonać się o czym mówię.

wtorek, 8 grudnia 2015

O wszystkim i o niczym.


Witajcie Kochani!
Od wczoraj biję się z myślami, że może powinnam coś tutaj, na moim blogu, dla Was napisać. Coś takiego osobistego, od serca. Kiedyś, na początku „działalności” mojego bloga, takich wpisów typowo „od serca”, było naprawdę dużo, ostatnio, jak sami zauważyliście, jest ich niewiele. I trochę chyba brakuje mi tego; to jedne miejsce, w którym bezkarnie mogę powiedzieć co CIEKAWEGO u mnie się dzieje.

Oj tak, bo u mnie zawsze tylko same ciekawe rzeczy się dzieją! Chociaż ostatnio bywa dość ciężko, staram się „pozytywnie nastawiać”. Nie zawsze bywa to łatwe, ale jak człowiek sobie wmówi, że jest cokolwiek, co ma sens, co daje nadzieje, dlaczego warto… to jest warto.

Ostatnio dawno nie robiłam zdjęć. Czasami coś „pstryknę” moim telefonem, ale to nie to. Nie ta jakość, nie ten oczekiwany efekt…. Ale wrzucę Wam kilka zdjęć. Już dość starych. Kilka z Warszawy (z wakacji) i kilka z Krakowa (z listopada). Wiem, wiem, są strasznej jakości, ale uwierzcie mi, że wybrałam tylko te najlepsze. Robione, niestety, moim tylko 4mpx aparatem w telefonie. Zawsze coś, gdy aparat cyfrowy zaniemoże. (P.S. Tylko nie pytajcie się, co jest na zdjęciach - nie znam się :D Ja tylko wszystko, co mi się podoba fotografuję.)

piątek, 4 grudnia 2015

Mary Kubica - "Zajmę się tobą"


Problem ubóstwa, analfabetyzmu, bezdomności to bardzo poważne problemy, szczególnie widoczne są one w Chicago. Wie o tym doskonale jedna z bohaterek książki „Zajmę się tobą”, Heidi. Heidi pracuje z różnymi osobami (imigrantami, uchodźcami), które nie znają języka angielskiego, uczy je czytać i pisać, by miały chociaż minimalne szanse przystosować się do nowego otoczenia, znaleźć pracę i nie czuć się odizolowanym. Kobieta jest bardzo wrażliwa na krzywdę drugiego człowieka, dlatego, gdy na stacji pociągów widzi samotną i brudną młodą dziewczynę z niemowlęciem na rękach, od razu ogarnia ją żal i współczucie dla tej dziewczyny. Dlatego, by trochę pomóc nastolatce, postanawia wziąć ją do siebie do domu, pozwala jej się umyć i przez pewien czas wspólnie ze nią i jej rodziną zamieszkać. Jednak, zanim Heidi wpuszcza ją do swojego mieszkania, niewiele o niej wie, nie zna całej przeszłości młodej Willow.


środa, 2 grudnia 2015

Recenzja filmu "Kobieta samotna" reż. Agnieszka Holland


We współczesnych polskich filmach ten temat jest już dość rzadko poruszany, za to w latach 80-90. był to niemal temat „top’owy”. Mam na myśli oczywiście tematykę różnego rodzaju patologii rodzinnych: uzależnień od alkoholu, bicia dzieci, kłótnie małżonków… Zauważyłam, że dzisiejsze kino niezależne już rzadziej porusza takie wątki; częściej spotykane są filmy wojenne, o homoseksualizmie, biografie znanych osób… Z kolei dwa dziesięciolecia wcześniej niemal co drugi film opowiadał o różnego rodzaju problemach rodzinnych. Sama znam takich filmów naprawdę sporo; od zawsze mam wielki sentyment do tych „starszych”, polskich, niezależnych produkcji.

Film, który ostatnio obejrzałam „Kobieta samotna” w reż. Agnieszki Holland, opowiada o samotnej matce, kilkunastoletniego syna. Kobieta nigdy nie miała łatwo w życiu: w dzieciństwie była bita przez ojca-alkoholika, później także była krzywdzona przez partnera, ojca swojego dziecka, a teraz, żeby zarobić na wychowanie syna, codziennie rano wstaje o godzinie 5., by zdążyć przygotować go do szkoły i samej iść do pracy. Jej praca na poczcie także nie jest łatwa, co więcej – przyczynia się ona do bardzo niebezpiecznego osłabienia organizmu kobiety.

„Takie to wszystko porozwracane. Mogę się tylko modlić – to się modlę. (…) Może to dobrze, że tak urządzili nasze życie, że człowiek nie ma czasu na myślenie”. (cytat z filmu)

Pewnego razu kobieta dostarcza rentę niepełnosprawnemu mężczyźnie – Jackowi. Znajomość z nim przyniesie kobiecie wiele korzyści; Irena znowu, choć przez chwile, poczuje się komuś potrzebna i przez kogoś kochana (nie licząc swojego syna). Ale także ta znajomość stanie się koniecznością podjęcia trudnych decyzji przez Irenę. Tylko, czy naprawdę warto aż tak wiele ryzykować dla miłości?