środa, 2 grudnia 2015

Recenzja filmu "Kobieta samotna" reż. Agnieszka Holland


We współczesnych polskich filmach ten temat jest już dość rzadko poruszany, za to w latach 80-90. był to niemal temat „top’owy”. Mam na myśli oczywiście tematykę różnego rodzaju patologii rodzinnych: uzależnień od alkoholu, bicia dzieci, kłótnie małżonków… Zauważyłam, że dzisiejsze kino niezależne już rzadziej porusza takie wątki; częściej spotykane są filmy wojenne, o homoseksualizmie, biografie znanych osób… Z kolei dwa dziesięciolecia wcześniej niemal co drugi film opowiadał o różnego rodzaju problemach rodzinnych. Sama znam takich filmów naprawdę sporo; od zawsze mam wielki sentyment do tych „starszych”, polskich, niezależnych produkcji.

Film, który ostatnio obejrzałam „Kobieta samotna” w reż. Agnieszki Holland, opowiada o samotnej matce, kilkunastoletniego syna. Kobieta nigdy nie miała łatwo w życiu: w dzieciństwie była bita przez ojca-alkoholika, później także była krzywdzona przez partnera, ojca swojego dziecka, a teraz, żeby zarobić na wychowanie syna, codziennie rano wstaje o godzinie 5., by zdążyć przygotować go do szkoły i samej iść do pracy. Jej praca na poczcie także nie jest łatwa, co więcej – przyczynia się ona do bardzo niebezpiecznego osłabienia organizmu kobiety.

„Takie to wszystko porozwracane. Mogę się tylko modlić – to się modlę. (…) Może to dobrze, że tak urządzili nasze życie, że człowiek nie ma czasu na myślenie”. (cytat z filmu)

Pewnego razu kobieta dostarcza rentę niepełnosprawnemu mężczyźnie – Jackowi. Znajomość z nim przyniesie kobiecie wiele korzyści; Irena znowu, choć przez chwile, poczuje się komuś potrzebna i przez kogoś kochana (nie licząc swojego syna). Ale także ta znajomość stanie się koniecznością podjęcia trudnych decyzji przez Irenę. Tylko, czy naprawdę warto aż tak wiele ryzykować dla miłości?

Ostatnio coraz częściej trafiam na filmy, które „rozkręcają się” dopiero pod koniec. Niestety tak było również w przypadku tego filmu. Chociaż w ostatnich minutach rzeczywiście „coś” zaczęło się dziać, film zaczął mnie interesować i nawet przeżyłam „szok”, za który chciałam dać tej produkcji wyższą ocenę, jednak powstrzymałam się – trzeba powiedzieć otwarcie, że co, jak co, ale polskie produkcje to ja już trochę znam, dlatego mogę powiedzieć, że ten film do najciekawszych nie należy (chociaż ocenę na Filmweb ma wyższą niż ta, którą ja mu dałam). Ostatnio jestem może zbyt wymagająca, ale moim zdaniem początek tego filmu był zbyt nużący – mógł być nieco lepszy.

Ale za to, na dużą pochwałę zasługują gry aktorów. Szczególnie Bogusław Linda, bez cienia pozorów udawania, fantastycznie wcielił się w rolę w niepełnosprawnego, chorego psychicznie mężczyznę, filmowego Jacka.  Również Maria Chwalibóg, wcielająca się w rolę Ireny, dostarczyła mi podczas oglądania filmu nie mało emocji i należą się jej słowa uznania za tak znakomite wcielenie się w rolę.

Chociaż, jak już wspomniałam, widziałam ciekawsze polskie dramaty obyczajowe z lat 80-90., to jednak uważam, że filmu tego nie warto od razu przekreślać. Pomimo, że fragmentami bywa on trudny w odbiorze i zrozumieniu, to jednak dialogi i nieco naturalistyczna fabuła zmuszają widza do głębokich refleksji i w znacznym stopniu przybliżają życie ludzi w okresie działalności Solidarności.

Dlatego fanom polskich filmów z lat: końca 70., 80. i początku 90. serdecznie polecam ten film – chociażby z czystej ciekawości. Ja właśnie jestem fanką filmów z tego okresu, dlatego z czystego zainteresowania obejrzałam „Kobietę samotną”. Ciągle jeszcze szukam jakiegoś filmu na miarę „Kochankowie mojej mamy” (jeden z lepszy, które kiedykolwiek oglądałam) – może ktoś zna jakiś podobny?

Lubicie tego typu filmy? Może moglibyście coś podobnego polecić?
Czekam na Wasze komentarze.
Pozdrawiam,

Sia 

10 komentarzy:

  1. Tak myślałam, że nie będzie to łatwy film. Może kiedyś się na niego skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie oglądałam filmu, ale zgadzam się, tematyka filmów odstaje od tych kręconych 20-30 lat temu i skupia się na innych problemach. Mimo, iż piszesz o nużącym początku i wolno rozkręcającej się akcji, z chęcią obejrzę, choćby dla Lindy :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy nawet twierdzą, że jest to jedna z jego lepszych ról, więc jeśli jesteś jego fanką to zdecydowanie musisz zobaczyć :)

      Usuń
  3. Nie oglądałam tego filmu,a zachęciłaś mnie. Pisałaś o filmie "Kochankowie mojej mamy"...Może ciut inna tematyka ,ale ja chętnie obejrzałabym jeszcze raz film " Niech cię odleci mara" Wywarł na mnie niesamowite wrażenie ! Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech cię odleci mara - szczerze nie słyszałam wcześniej o tym filmie, ale widzę, że jest z lat 80 i polski, więc w wolnym czasie może uda mi się obejrzeć :)

      Usuń
    2. Gdybyś go przypadkiem namierzyła, daj znać. Ja trafiam tylko na takie wersje, gdzie trzeba ściągać całe pliki, albo podać numer telefonu.A ja numeru nie podam, raz się na takie coś dałam nabrać i wystarczy!

      Usuń
  4. Prowadzisz świetny blog! Będę tutaj zaglądać!!!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. nie oglądałam tego filmu może kiedyś

    OdpowiedzUsuń
  6. Wzywam do BOJKOTU Agnieszki Holland za wzniecanie nienawiści w Polsce i na swiecie wobec Polski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem, jakim sposobem "wznieciła" ona tę "nienawiść"?

      Usuń