niedziela, 9 listopada 2014

Adina Blady-Szwajger - I więcej nic nie pamiętam

11 listopada 1918 roku Polska odzyskała niepodległość! Państwo polskie znowu pojawiło się na mapach i istniało jako samodzielne, niezależne państwo.
Polacy jednak nie długo cieszyli się wolnością, ponieważ 1939 roku wybuchła II wojna światowa, i znowu trzeba było walczyć, bronić ojczyzny…


Adina Blady-Szwajger w 2010 roku wydała książkę, która zawierała jej wspomnienia, o tym, jak wyglądało jej życie oraz innych ludzi, od momentu, gdy wybuchła II wojna światowa. Te wspomnienia z pewnością są trochę inne od wspomnień Polaków mieszkających w czasie wojny w Warszawie, ponieważ autorka książki była Żydówką i w swoich wspomnieniach skupia się szczególnie na życiu swoim oraz najbliższych jej osób.

Autorka książki była lekarzem-pediatrą. Opisuje o tym, jak trudno, zaraz po ukończeniu studiów (bo zaraz wybuchła wojna), było jej znaleźć prace. Jednak w końcu udało się.
Dr Adina pracowała w szpitalu dziecięcym, ale czy rzeczywiście miejsce jej pracy można nazwać szpitalem, a pacjentów dziećmi? Szpital, w którym pracowała autorka bardzo różni się o tych szpitali,  które są teraz. Przede wszystkim pacjentów było tak wielu, że na jednym łóżku często leżało po dwoje (a nawet i więcej) dzieci. Poza tym dawniej nie było takich leków jak są teraz; na wiele chorób nie było lekarstwa, na wiele chorób po prostu umierało się „od razu”. Dodatkowo głód. Ale głód był problemem nie tylko w szpitalu i dotykał nie tylko dzieci. A dzieci? Dzieci mające dopiero 6 lat były niemal tak dojrzałe jak dorośli; były to dzieci, które widziały niejednokrotnie śmierć, dotknięte głodem, często same, bez jakiejkolwiek rodziny, musiały sobie radzić, zadbać o schronienie i pożywienie dla siebie (co oczywiście nie zawsze było takie proste i nie zawsze im się udawało – bo to przecież tylko „dzieci”…).
W miarę, gdy wojna zaczynała się „rozwijać” było coraz gorzej. Dr Adina nie pracowała już jako lekarz, została łączniczką ŻOB. Do jej zadań należało m.in. organizowanie „fałszywych” dokumentów oraz mieszkań Żydom, którym udało się wydostać z getta na aryjską stronę. Powiedziałabym, że ta praca była o wiele bardziej niebezpieczna; trzeba było być bardzo ostrożnym, żeby „nie zostać zauważonym”.
Ale nie tylko praca łączniczki ŻOB była niebezpieczna. Niebezpiecznie było każdego dnia. Wychodząc na ulice nigdy nie miało się pewności, że się wróci z powrotem do mieszkania. A nawet w mieszkaniu nigdy nie było bezpiecznie, zawsze był ten strach, że ktoś dowie się, gdzie się mieszka, że ktoś doniesie. Ten strach dotyczył szczególnie Żydów, ale Polacy też nie zawsze mogli czuć się bezpiecznie.
Autorka w swoich wspomnieniach szczególnie dużo uwagi poświęca dzieciom, ponieważ to one „tam” były najbardziej pokrzywdzone, bezradne, bezbronne… Tamte dzieci, doświadczone przez życie tak wieloma trudnymi wydarzeniami, musiały radzić sobie same, same walczyć o przetrwanie. Wielu myślało, że one wtedy nie wiele rozumieją, bo przecież to jeszcze małe dzieci, ale one pod wpływem tych doświadczeń po prostu szybciej dorastali.

Jak sama autorka przyznaje już na wstępie, pisząc te wspomnienia nie wszystkie wydarzenia pamiętała dokładnie, ale to moim zdaniem nie wpływa na jakość zapisanych wspomnień. Dr Adina poniekąd przybliża nam zdarzenia o tym jak było w czasie II wojny światowej w Warszawie. Ale tych wspomnień nie należy odbierać jako szczegółowy przebieg wydarzeń w Warszawie w tamtym okresie. To nie jest powieść historyczna, literatura faktu, to tylko wspomnienia, ale wspomnienia pełne emocji, uczuć; to szczera opowieść jednej z uczestniczek powstania warszawskiego.


Po przeczytaniu tej książki, gdy zapoznałam się z biografią autorki, byłam trochę zawiedziona, że jednak nie wszystko ze swojego życia, z czasu wojny, autorka tu opisała. Zabrakło mi kilku wydarzeń, ale, gdy po tak wielu latach autorka rzeczywiście nie wszystko mogła pamiętać ze szczegółami. Cieszę się jednak z tego, co się dowiedziałam. Co prawda, nie czuję się po przeczytaniu tej książki znawczynią powstania w getcie, ani powstania warszawskiego, ale wiem teraz „trochę więcej” i muszę przyznać, że w wielu momentach, wiele historii z tych wspomnień naprawdę mną wstrząsnęło, a czasami nawet wzruszyło. 

Czytaliście tę książkę albo chociaż sięgnęlibyście po nią po przeczytaniu mojej recenzji? A może czytaliście inne książki z okresu II wojny światowej, z powstania warszawskiego, powstania w getcie?

Piszcie, co myślicie.
Pozdrawiam, 
Sia :)

5 komentarzy:

  1. nie czytałam, ale pewnie chętnie bym po nią sięgnęła, więc zanotowałam sobie tytuł i będę jej szukać.;)
    o powstaniu mało w sumie do tej pory czytałam, nieco więcej o wojnie i bardzo mi się podobała książka Łukasza Modelskiego "dziewczyny wojenne", a teraz pojawiły się jeszcze "dziewczyny z powstania" A. Herbich, chociaż tego jeszcze nie czytałam.:)
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lektura tej książki jest dla mnie obowiązkowa. Z drżeniem serca czytam takie historie jak tylko trafią w moje ręce.

    OdpowiedzUsuń
  3. O powstaniu warszawskim właściwie nie czytałam nic (dochodzę do straszliwych wniosków). Widziałam filmy. Muszę po coś sięgnąć, możliwe, że właśnie tą książkę wybiorę :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie wspomnienia są barodzo cenne. Nawet jeśli nie pokazują wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze nie miałam okazji czytać tego rodzaju książek jednak po twojej recenzji na pewno poszukam tej książki :)
    pusta-szklanka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń